„Sygnał RTL na czas gali bokserskiej Kliczko v. Adamek jest niedostępny z przyczyn leżących po stronie nadawcy oraz po stronie właścicieli praw do transmitowania gali” – plansza z takim komunikatem pojawiła się w sobotę tuż po godz. 22 zamiast niemieckiego kanału RTL u użytkowników sieci Aster. Podobnie zablokowano transmisję w sieci UPC oraz u kilku mniejszych operatorów, m.in. w śląskim Telpolu czy w Petrusie Chojnice.
Polska Izba Komunikacji Elektronicznej oraz Krajowa Rada Radiofonii i Telewizji jeszcze przed galą bokserską wydały opinie, w których wskazywały, że kablówki nie mają prawa ingerować w sygnał stacji ze swojej oferty. Opinie takie wydano po tym, jak okazało się, że organizatorzy walki, którym zależało na zyskach ze sprzedaży transmisji w systemie pay per view, naciskają, aby zablokować RTL. Ta stacja walkę transmitowała bezpłatnie, i choć jest kanałem niemieckim, to dociera też satelitarnie do kilku milionów Polaków.
– Nie jestem w ogóle zaskoczony, że do tego doszło. Kablówki wolały nie zadzierać z Cyfrowym Polsatem i Canal+, które oferowały walkę w płatnej opcji PPV i którym zależało, by innego dostępu do oglądania walki nie było – mówi Janusz Sulisz, redaktor naczelny branżowego magazynu poświęconego rynkowi telewizji cyfrowych i kablowych „Sat Kurier”. – Sieci kablowe wiedzą, że mogłoby to zagrozić im w uzyskaniu korzystnych stawek za udostępnianie w ofertach kanałów z rodziny Polsatu czy Cyfry+, więc uznały, że blokada sygnału to mniejsze straty – dodaje.
Zaskakujące jest to, że sieci kablowe nie uprzedziły o tym klientów. Szczególnie oburzeni są abonenci Aster. Ta sieć zakodowała sygnał RTL, ale nie dała możliwości wykupienia płatnego dostępu do transmisji gali bokserskiej. Abonenci już nawołują w internecie do zrywania z siecią umów i składania skarg do UKE oraz UOKiK. – Aster po wydaniu zgody na połączenie z UPC wkrótce zniknie z rynku, a więc jego zarządowi widocznie nie zależy już na dobrej opinii wśród klientów – ocenia Sulisz.
Reklama
Dostęp do walki w PPV (w cenie od 30 do 50 zł) wykupiło ponad 100 tys. widzów. Jak twierdzą eksperci, przynajmniej połowa z nich to punkty gastronomiczne.
Niedoszli widzowie RTL, zamiast jednak wykupić płatną transmisję PPV, decydowali się na nielegalne serwisy streamingowe, kradnące sygnał od Polsatu czy Cyfry Plus i nadające go w internecie. Wprawdzie jakość dźwięku i obrazu były słabsze, ale za walkę nie trzeba było płacić.