Testy rozpoczęły się w czerwcu.

"Wszyscy operatorzy elektrowni jądrowych w Europie odpowiedzieli na pytania naszego kwestionariusza. Niektóre odpowiedzi są dosyć wyczerpujące i liczą około 200 stron. Teraz jesteśmy na drugim etapie, czyli krajowe władze odpowiedzialne za bezpieczeństwo jądrowe w państwach UE sprawdzają odpowiedzi na pytania i potem prześlą nam sprawozdania, na podstawie których Komisja zaprezentuje Radzie Europejskiej (przywódcom krajów UE) raport 9 grudnia" - zapowiedziała w poniedziałek podczas codziennej konferencji prasowej w Brukseli rzeczniczka komisarza UE ds. energii Marlene Holzner.

Obawy wobec energetyki atomowej w UE wzrosły na skutek marcowej awarii w japońskiej elektrowni Fukushima, będącej następstwem połączonego z tsunami trzęsienia ziemi. Przywódcy krajów UE postanowili na marcowym szczycie, że kraje UE przeprowadzą tzw. stress testy, sprawdzające wytrzymałość elektrowni jądrowych na kataklizmy i błędy ludzkie. Zaprosili też do przeprowadzenia takich testów sąsiadów UE.

Pod koniec czerwca KE poinformowała, że na przeprowadzenie testów swoich elektrowni zgodnie z unijną metodologią zgodziły się Rosja, Białoruś, Ukraina, Armenia, Chorwacja, Turcja i Szwajcaria.

Reklama

W maju krajowi regulatorzy oraz KE uzgodnili kryteria testów bezpieczeństwa unijnych elektrowni jądrowych, w których wbrew wcześniejszym zapowiedziom komisarza UE ds. energii Guenthera Oettingera nie znalazła się wytrzymałość na ataki terrorystyczne. Przeprowadzenie tego rodzaju testów ma uzgodnić oddzielna grupa ekspertów z krajów UE, odpowiedzialnych za zagrożenia atakami terrorystycznymi.

Testowana jest natomiast wytrzymałość elektrowni m.in. na tsunami i powodzie, sprawność systemów chłodzenia i awaryjnego zasilania elektrowni. Unijne testy badają też wytrzymałość elektrowni na błędy ludzkie, katastrofy lotnicze oraz wypadki transportowe, np. wybuch tankowca w pobliżu elektrowni. Rezultaty testów mają być upublicznione.

W przypadku powstających elektrowni testowane będą licencjonowane technologie - będzie sprawdzane, czy wytrzymają one większe obciążenie niż określone w licencji.

W UE nie brakuje głosów sceptycznych wobec testów, ponieważ są one dobrowolne i KE nie może zmusić żadnego kraju do zamknięcia elektrowni, gdyby nie przeszła pozytywnie testu. Ponadto testy w większości będą się odbywać "na papierze", czyli na zasadzie sprawdzania zgodności raportów, i tylko w razie wątpliwości eksperci z innych krajów UE będą wybierać się na teren elektrowni. Metodologia przyjęta przez KE zakłada bowiem tzw. peer review, czyli że raporty krajowe będzie przeglądać grupa 7 ekspertów z innych krajów UE, a na końcu (w połowie 2012 r.) powstanie ostateczny raport. Z kolei Zieloni mówią, że testy są pobieżne, a ich wyniki będą niewiarygodne, bo przeprowadzają je operatorzy elektrowni i krajowi regulatorzy.