Dlaczego mnie to wcale nie zdziwiło? Generalna Dyrekcja Dróg Krajowych i Autostrad przyznała, że tym razem odcinek A4 od Rzeszowa do granicy nie będzie gotowy na Euro 2012. Nie będzie nawet przejezdny, co jeszcze dwa miesiące temu ta sama instytucja solennie obiecywała.
Teraz problemem okazały się m.in. żaby, których siedliska znajdują się w pasie budowy. A nie można ich ot tak sobie, jak ludzi, przesiedlić. Mogłoby to zakłócić ich gody czy hibernację. Podobne kłopoty pojawiły się wcześniej na śląskim odcinku A1, a niedawno na A3, gdzie trasa odcięła żaby od stawu.
Niektóre wymagania ekologiczne porażają ludzi ze zdrowym rozsądkiem. Autostrada A2 z Nowego Tomyśla do granicy niemieckiej będzie o jedną czwartą droższa z powodu budowy m.in. 48 przepustów dla żab i 70 przejść dla zwierząt (jedna kładka kosztuje nawet 20 mln zł). Niestety, Unia narzuciła nam takie ekologiczne obostrzenia w chwili, gdy sama już postawiła autostrady, a my dopiero je budujemy. Jednak dura lex, sed lex. Tymczasem często GDDKiA i inwestor przypominają sobie o żabach w trakcie inwestycji. I zaczyna się lament.
Mam nadzieję, że siedlisk żab nie znajdą nowi wykonawcy odcinków A2 z Łodzi do Warszawy, które przejęli po Chińczykach. Chociaż z drugiej strony przejmują teren i wznawiają budowę dość opieszale i płazy mogą stać się cenną wymówką. To na wypadek, gdyby zima nie okazała się wystarczająco wczesna i ostra.
Reklama
Niestety opóźnienia w programie budowy szybkich tras są już ogromne. Tylko w przypadku węzła Stryków drogowcy wyprzedzają harmonogram, kilka odcinków powstaje zgodnie z planem, np. z Nowych Marz do Torunia, ale z grubsza 20 już nie. Zagrożony jest fragment między Toruniem a Łodzią.
Poseł Zbigniew Girzyński z PiS już trzy lata temu przewidział żabie problemy i przedstawił na swoim blogu pomysł na szybką budowę autostrad. „Może więc warto machnąć ręką na koncesje dla pokrętnych wykonawców, Naturę 2000, glisty i żaby, które trochę się zestresują przy budowie, i kwaśne miny członków Komisji Europejskiej i zacząć po prostu budować? (...) Zanim się w tych zbiurokratyzowanych strukturach Brukseli zorientują, o co chodzi, to my będziemy sobie mknęli po naszej kochanej Polsce autostradami” – napisał Girzyński.
Premier Donald Tusk powinien natychmiast pomyśleć o transferze Girzyńskiego do PO i od razu do Ministerstwa Infrastruktury. Najlepsze są proste rozwiązania.