Ubóstwo dotyka 46 mln mieszkańców Stanów Zjednoczonych. Najwięcej, od kiedy zaczęto je mierzyć. Granica nędzy to 11 139 dol. rocznie na jedną osobę. Czyli 2951 zł miesięcznie
Kryzys coraz mocniej uderza w Amerykanów. Liczba mieszkańców Stanów Zjednoczonych, którzy żyją w biedzie, wzrosła w zeszłym roku do rekordowych 46,2 miliona, a niemających ubezpieczenia zdrowotnego – do 49,9 miliona, podało US Census Bureau.
Odsetek osób funkcjonujących poniżej progu ubóstwa zwiększył się z 14,3 proc. w 2009 r. do 15,1 proc. w ubiegłym i był to czwarty rok z rzędu, w którym rósł. To zarazem najwyższy poziom od 1993 r., kiedy wynosił on dokładnie tyle samo, a wyższy był on po raz ostatni w 1983 r. Jeszcze gorzej wygląda to w liczbach bezwzględnych – to największa liczba, od kiedy w 1959 r. zaczęto prowadzić takie statystyki.
Według amerykańskiej definicji ubóstwem jest roczny dochód w wysokości nie większej niż 22 314 dolarów na czteroosobową rodzinę lub 11 139 dolarów w przypadku jednej osoby. Jest to równowartość odpowiednio 1478 i 2951 złotych miesięcznie na osobę. To znacznie więcej, niż wynosi ONZ-owska definicja ubóstwa mówiąca o dwóch dolarach dziennie na osobę, ale też dużo mniej niż dochód przeciętnego amerykańskiego gospodarstwa domowego. W zeszłym roku spadł on o 2,3 proc. do 49 445 dolarów rocznie.
Reklama
W rozbiciu na poszczególne grupy rasowe najgorzej jest wśród czarnych i Latynosów, gdzie w biedzie żyje odpowiednio 27,4 oraz 26,6 proc. z nich. Ale liczba osób ubogich zwiększyła się we wszystkich – poza Azjatami – grupach, łącznie z białymi nie-Latynosami.
Z kolei spośród regionów geograficznych USA (Zachód, Środkowy Zachód, Północny Wschód, Południe) najsłabiej wypada ten ostatni, gdzie jest największy odsetek osób żyjących w biedzie – 16,9 proc., a także największy odsetek osób bez ubezpieczenia zdrowotnego – 19,1 proc. Na dodatek trzy tamtejsze stany znajdują się na czele niechlubnej listy biedy – Missisipi (22,7 proc.), Luizjana i Georgia, rozdzielone jedynie przez stołeczny Dystrykt Kolumbii. Na kolejnych miejscach są Nowy Meksyk i Arizona, zaś na przeciwnym miejscu jest północno-wschodnie New Hampshire, gdzie w biedzie żyje tylko 6,6 proc. populacji.
Podane przez biuro spisowe statystyki są kolejnym ciosem dla prezydenta Baracka Obamy, który coraz bardziej traci zaufanie rodaków w związku z brakiem poprawy na rynku pracy. W sierpniu stopa bezrobocia utrzymywała się na poziomie 9,1 proc.