Parkiety Starego Kontynentu rozpoczęły dzień na sporych plusach. Po dużych wyprzedażach przyszedł czas na odbicie, twierdzą analitycy. Dodatkowym, choć nie najważniejszym argumentem do wzrostów była wczorajsza deklaracja Merkel i Sarkozy’ego.

Brytyjski indeks FTSE 100 po otwarciu notowań wzrósł o 1,01 proc. i wyniósł 5.279,81 pkt., francuski indeks CAC 40 wzrósł o 1,03 proc. i wyniósł 2.979,43 pkt., niemiecki indeks DAX wzrósł o 1,48 proc. i wyniósł 5.419,17 pkt.

WIG 20 na otwarciu sesji wyniósł 2218,56 pkt., co oznacza wzrost o 0,38 proc.

„Mimo że wspólny komunikat Angeli Merkel i Nicolasa Sarkozy'ego o potrzebie powrotu Grecji do zrównoważonego wzrostu brzmi równie wiarygodnie jak hasła propagandy PRL, inwestorzy kupują akcje” – komentuje z ironią Emil Szweda z Noble Securities.

Jak wyjaśnia analityk, kupują nie dlatego, że wierzą, że Grecja jest w stanie wyjść z kryzysu zadłużenia. Z długiem, który na koniec roku sięgnie 180 proc. PKB jest to niemożliwe, ale dlatego, że po pierwsze rynki były mocno wyprzedane. Po drugie spowolnienie gospodarcze stało się faktem (o czym świadczą np. wczorajsze dane o sprzedaży detalicznej w USA), ale do recesji wciąż nie doszło, po trzecie po ostrej wyprzedaży na giełdach, a akcji banków w szczególności, rynek jest już dobrze, może za dobrze, przygotowany na wiadomość o bankructwie Grecji i odpisach francuskich i niemieckich banków. Dopiero jako czwarty powód wymieniłbym wczorajsze oświadczenie liderów Unii wskazujących miejsce Grecji w strefie euro.

Reklama