W dniu wczorajszym krążył artykuł Reuters’a, który sugerował, że Geithner rekomendował swoim europejskim kolegom, aby “podlewarowali” EFSF do wystarczającego rozmiaru, by wyprzedzić presję kompletnego upadku zadłużenia suwerennego, podobnie do sposobu, w jaki program TALF był wykorzystany do lewarowania funduszy sektora publicznego w USA. Wyzwaniem jest to, że rządy UE wciąż muszą ratyfikować nowe moce interwencyjne EFSF’u, na które zgodzono się podczas spotkań drugiej rundy ratowania Grecji. Stawka tego spotkania jest raczej jasna po zapierających dla wspólnej waluty dech w piersiach kilku tygodniach, które doświadczyły 1000-pipsowego spadku w EURUSD i potrzebie skoordynowanej interwencji banków centralnych, by wydobyć banki UE z kłopotów płynących z presji finansowania w USD.

>>> Zobacz też: Czy wieści z Wrocławia uratują Grecję?

Ale ten wczorajszy “ratunek” przez płynność jest zaledwie kolejnym rozwiązaniem typu “zapchaj dziurę”– jak stawianie zapory przed szalejącym strumieniem, który ją ostatecznie rozpuści, by szaleć dalej aż coś bardziej permanentnego jest stworzone. By trzymać rynki w porządku a bank przed upadkiem wszerz UE, będziemy w końcu musieli zobaczyć wystarczająco duży pakiet/zobowiązanie, aby zatrzymać chroniczny nawrót trudności finansowania, ryzyka bankructwa, zlikwidowanych regionalnych rynków obligacji (UE de facto przestanie funkcjonować, jeśli Włochy nie będą mogły sprzedać/rolować swego długu). “Najlepszym” rozwiązaniem jest oczywiście jedno unijne ministerstwo finansów i jego kompetencja to wypuszczania euro-obligacji, – ale to zbyt duży krok, przynajmniej jak na spotkanie tego weekendu. Ale ten weekend powinien dać nam wskazówkę czy przywództwo UE zamierza obwarować się i włożyć więcej wysiłku w ruch w tym kierunku, lub czy dostaniemy więcej tego samego (alfabet środków płynności typu “kopmy puszkę dalej” lub po prostu nadzieję, że EFSF może być napompowany do wystarczającego rozmiaru i to starczy). Pamiętajcie mój podstawowy dogmat, że albo to jest czas kryzysu a’la Lehman, albo doświadczymy momentu Eureka, że rozwiązaniem jest de facto QE (luzowanie ilościowe), które dalej ciąży na EURUSD.

Reklama