Z wypowiedzi uczestników odbywającego się właśnie we Wrocławiu szczytu ECOFIN można wnioskować, że priorytetem europejskich polityków jest obecnie, jak najszybsza finanalizacja ratyfikacja postanowień lipcowego posiedzenia, na którym to ministrowie finansów strefy euro postawnowili zwiększyć możliwości pożyczkowe Europejskiego Mechanizmu Stabilizacji Finansowej. Na razie zgodę na to wyraziły Francja, Włochy, Belgia i Hiszpania, a w piątek wszystkich pozostałych do podjęcia podobnych decyzji popędzał m.in. Jean Claude Trichet.

Przewodniczący EMSF Klaus Regling stwierdził, że azjatyccy inwestorzy są bardzo zainteresowani nabyciem obligacji emitowanych przez tę organizację, a jeszcze w tym roku Europejski Mechanizm Stabilizacji Finansowej zamierza wyemitować papiery dłużne o wartości 7 mld USD w celu sfinansowania pomocy dla Portugalii i Irlandii. Warto pamiętać, że nawet szybka ratyfikacja powiększenia EMSF przez najbardziej sceptycznych członków strefy euro, tylko nieznacznie posuwa sprawy do przodu, bo w dalszym ciągu Niemcy nie godzą się na emisję euroobligacji, Finowie domagają się wysokich zabezpieczeń własnego wkładu w programy pomocowe, podobne postulaty zgłaszają również Austria i Holandia, a Grecja z tygodnia na tydzień coraz bardziej nie radzi sobie ze ściąganiem podatków i wdrażaniem gruntownych reform.

Co ciekawe, dzień po ogłoszeniu skoordynowanej akcji przez największe banki centralne, koszt pożyczek dolarowych na rynku międzybankowym nie przestał rosnąć, co podpowiadałaby logika po tak zdecydowanej interwencji. Problemy z płynnością dotyczą również polskich banków, w które rykoszetem uderzyło błyskawiczne osłabienie złotego. Jednak szef NBP Marek Belka uspokajał inwestorów zapewnieniami, że turbulencje są przejściowe, a w razie konieczności bank centralny udostępni krótkotreminowe linie kredytowe instytucjom nie mogącym na rynkowych warunkach nabyć dolarów i euro.

W natłoku ważnych wiadomoścci z Europy i ze świata uwadze części inwestorów mogły umknąć bardziej przyziemne wydarzenia, jak np. rozliczenie wrześniowych serii instrumentów pochodnych - tzw. trzy wiedźmy obecne były w piątek zarówno na GPW, jak i na Wall Street, chociaż w obu przypadkach nie odnotowano ponadprzeciętnej zmienności kursów. Na warszawskim parkiecie WIG20 poruszał się przez większość sesji w wąskim przedziale ok. 20 pkt. Spośród dużych spółek najmocniej na wartości traciły walory czeskiej spółki CEZ (ponad 3,6 proc.), która od poniedziałku opuści składa indeksu WIG20, a papiery Jastrzębskiej Spółki Węglowej, która zajmie jej miejsce drożały tuż przed zamknięciem sesji o ponad 3 proc.

Reklama