Republikański przewodniczący Komisji Budżetowej Izby Reprezentantów, Paul Ryan, zarzucił Obamie, że proponując wyższe podatki dla bogaczy, odwołuje się do "lęku, zazdrości i obaw" Amerykanów i roznieca "walkę klas", co stłumi wzrost gospodarki.

"Walka klas może być dobrą zagrywką polityczną, ale ma fatalne skutki ekonomiczne. Jeżeli wyżej opodatkowuje się tych, którzy tworzą miejsca pracy, będzie mniej nowych miejsc pracy" - powiedział kongresman Ryan w niedzielę w wywiadzie dla telewizji Fox News.

Plan Obamy ostro skrytykował także w niedzielę lider republikańskiej mniejszości w Senacie, Mitch McConnell.

>>> Czytaj też: Obama wierzy, że "podatek Buffetta" uratuje amerykańskie finanse

Reklama

Rządowy plan przewiduje podniesienie podatków od Amerykanów o najwyższych dochodach. Chodzi tu o milionerów zarabiających głównie na dywidendach ze swoich inwestycji na rynku papierów wartościowych, gdzie zyski są opodatkowane niżej - 15 procent - niż dochody z najwyższych pensji (35 procent).

Swoją propozycję Obama nazwał "regułą Buffetta", od nazwiska słynnego inwestora Warrena Buffetta, do niedawna najbogatszego człowieka na świecie. Od dłuższego czasu wzywa on do podwyższenia podatków od bogaczy i zwraca uwagę, że sam płaci niższe podatki niż jego ubożsi podwładni.

Propozycja prezydenta jest częścią planu redukcji deficytu budżetowego, który będzie rozpatrywany przez tzw. superkomisję Kongresu złożoną z ustawodawców z obu partii.

>>> Czytaj też: Kanada chce walczyć z protekcjonizmem USA. Bronią będzie ropa naftowa

Na podstawie umowy Białego Domu z Republikanami w sierpniu, "superkomisja" ma znaleźć oszczędności budżetowe w wysokości 1,5 biliona dolarów na najbliższe 10 lat. Będzie to trudne bez zwiększenia podatków, któremu stanowczo sprzeciwiają się Republikanie.