Analizy potwierdzają, że surowiec płynący z 3,5 tys. metrów pod ziemią ma bardzo dobre parametry energetyczne, ma małą zawartość azotu i nie ma w nim siarkowodoru.
Nie oznacza to, że już stajemy się gazową potęgą, bo złoże należące do PGNiG wymaga jeszcze wykonania dalszych prac i analiz. Specjaliści przewidują, że w drugim półroczu 2013 r. możliwe będzie rozpoczęcie próbnej eksploatacji, a w 2014 r. ma szansę ruszyć komercyjne wydobycie surowca.
Z coraz większym optymizmem do naszego nowego narodowego bogactwa podchodzi rząd, który jeszcze niedawno traktował szacunki gazowe z dużą rezerwą i studził nadzieje na uniezależnienie się od rosyjskich dostaw. – Jeżeli wszystko zagra jak tu w Lubocinie, bezpieczeństwo gazowe Polski będzie polegało na naszym gazie. Moje pokolenie dożyje tego, że będziemy samodzielni, jeśli chodzi o gaz, i to my będziemy mogli dyktować warunki – mówił w niedzielę Donald Tusk, który odwiedził odwiert pod Wejherowem. Premier snuł plany stworzenia specjalnego funduszu zasilanego wpływami od firm eksploatujących gaz, który w przyszłości miałby „zapewniać bezpieczeństwo polskich emerytur, wspierać gminy i ochronę środowiska”.
Reklama
Polska może mieć największe złoża gazu łupkowego w Europie. W kwietniu amerykańska Agencja ds. Energii (EIA) poinformowała, że do eksploatacji mogą się nadawać pokłady zawierające 5,3 bln m sześc. paliwa. Taka ilość przy obecnym zużyciu mogłaby zaspokoić zapotrzebowanie Polski na gaz przez najbliższych 300 lat.
Poszukiwania tzw. gazu niekonwencjonalnego na terenie Polski prowadzi wielu światowych gigantów paliwowych, doświadczonych przy eksploatacji złóż w USA i Kanadzie, gdzie technologia pozyskiwania gazu zalegającego w łupkach jest wykorzystywana od dawna. Ze 103 koncesji na poszukiwania w Polsce gazów łupkowych do PGNiG należy 15. Znajdują się w pasie od Pomorza przez Mazowsze i Lubelszczyznę do Podkarpacia.