"Kryzys finansowy zacieśnia się, trzeba się pospieszyć, nie mamy więcej czasu na to, by wyjść z tego bagna, z tych ruchomych piasków i ruszyć kraj z miejsca" - oświadczył lider największej siły centrolewicowej opozycji, Partii Demokratycznej, Pier Luigi Bersani. "Pierwszą rzeczą jest to, by Berlusconi się usunął" - dodał.

>>> Czytaj też: To nie Grecja, tylko Niemcy powinny opuścić strefę euro

"Mówienie: 'idziemy dalej tak, jak jest' oznacza zadawanie ciosów temu krajowi" - powiedział Bersani. W imieniu Partii Demokratycznej wyraził gotowość udziału "w fazie przejściowej" po ewentualnym ustąpieniu Berlusconiego i stawienia czoła najpilniejszym wyzwaniom, by - jak wyjaśnił - "umożliwić siłom politycznym zaprezentowanie swoich projektów odbudowy" Włoch.

>>> Czytaj też: Włochy rzucone na kolana. Czy to początek końca?

Reklama

"Ten, kto lekceważy ten moment, ponosi najcięższą odpowiedzialność, z czego powinien zdawać sobie sprawę" - ocenił przywódca Partii Demokratycznej.

Lider opozycyjnej Unii Centrum Rocco Buttiglione oznajmił: "Włochy płacą miliardy za pozostawanie Berlusconiego w rządzie".

Politycy centroprawicowej koalicji rządowej wyrażają zaś opinię, że agencja Standard & Poor's kieruje się przesłankami politycznymi. "Agencja ratingowa chce rządzić Włochami" - oświadczył wiceprzewodniczący partii Lud Wolności Maurizio Lupi.

Standard & Poor's, obniżając w poniedziałek wieczorem ocenę wiarygodności kredytowej Włoch z "A+" na "A", uznał, że perspektywy ożywienia włoskiej gospodarki znacznie się oddaliły, a obecna koalicja rządowa w Rzymie nie jest w stanie sprostać wyzwaniom, przed którymi stoi kraj.