Wśród opinii ekonomistów i komentatorów rynkowych wydarzeń reakcje na degradację ratingu wiarygodności kredytowej Włoch przypominały machnięcie ręką zupełnie, jakby nagle te same agencje, które miesiąc temu wywołały panikę, kompletnie przestały zasługiwać na odrobinę uwagi. Sami zainteresowani, czyli włoscy politycy uznali obniżkę ratingu za nieodpowiedzialne, motywowane politycznie posunięcie, które opiera się nie twardych danych, ale na prasowych pogłoskach. Po zagłębieniu się w szczegółowe uzasadnienie decyzji przez analityków S&P należałoby raczej powiedzieć, że wreszcie ktoś odważył się uwzględnić w swoich ocenach ryzyko polityczne, m.in. niezrealizowania przez skonfliktowany rząd Berlusconiego obiecanych reform.

Po aktualizacji modeli szacowania ryzyka przez agencję S&P a obniżkę ratingu złożyły się pogarszające się perspektywy kryteriów z kategorii “polityka” i “dług”, natomiast bez większego wpływu były “struktura gospodarki”, "polityka pieniężna" i "czynniki zewnętrzne". Po pierwsze, analitycy spodziewają się wolniejszego wzrostu gospodarki. Po drugie, dwie trzecie projektowanych na lata 2011-2014 reform finansów publicznych opiera się nie na oszczędnościach, ale na oczekiwanym wzroście przychodów, a już dziś Włochy nakładają na swoich obywateli i firmy wyraźnie wyższe niż inne państwa strefy euro obciążenia podatkowe. W końcu, po trzecie oczekiwany wzrost kosztu finansowania utrudni realizację planu oszczędnościowego. Warto również przypomnieć, że agencja Moody’s, w której systemie Włochy z negatywną perspektywą oczekują na weryfikację ratingu, ich ocena jest aż o trzy stopnie wyższa niż u agencji Standard & Poor’s, więc kolejna degradacja wydaje się jedynie kwestią czasu.

Na europejskich giełdach po południu o ponad 2,8 proc. rósł niemiecki DAX, a indeks tureckiej giełdy szedł w górę o ponad 5 proc., ponieważ ta sama agencja, która obniżyła rating Włochom, podniosła ocenę Turcji z poziomu śmieciowego do tzw. poziomu inwestycyjnego. WIG20 przy ponadprzeciętnych obrotach zyskał na wartości 0,9 proc., a na rynku walutowym złoty umocnił się wobec głównych walut. Frank potaniał z 3,64 PLN do ok. 3,59 PLN, euro do 4,36 PLN, a kurs dolara utrzymaywał się w okolicy 3,19 PLN. Na rynku pojawiły się pogłoski, że Szwajcarski Bank Narodowy planuje przesunąć linię obrony kursu pary EURCHF z 1,20 CHF do 1,25 CHF. Po zakończeniu sesji w Europie indeksy z Wall Street rosły o ponad 1 proc. do najwyższych poziomów od początku miesiąca, lecz inwestorzy oczekują na dalsze wskazówki z ust przewodniczącego Fed oraz przywódców Grecji.