Po telekonferencji greckiego ministra finansów z przedstawicielami UE, MFW oraz ECB dowiedzieliśmy się, że osiągnięto znaczący postęp w negocjacjach, co zwiększa prawdopodobieństwo przyznania Grecji kolejnej transzy pakietu pomocowego.

Nie oznacza to jednak, że inwestorzy porzucili obawy o sytuację w strefie euro. Rentowności 10-letnich obligacji zadłużonych krajów europejskich ciągle rosną. Najwyraźniej widać to na przykładzie Włoch, których dochodowość benchmarkowych obligacji wzrosła do najwyższego od ponad miesiąca poziomu 5,74 proc. Niepokój o rozprzestrzenienie się kryzysu zadłużeniowego na inne kraje Eurolandu, szczególnie Włochy, których rating właśnie został obniżony, odzwierciedlają też rosnące kwotowania CDS.

Spread pomiędzy cenami CDS na dług włoski a hiszpański od 2010 roku do sierpnia bieżącego roku był ujemny. Obecnie wzrósł już do 100 punktów i jest najwyższy od 2004 roku. Eurodolar czekał dziś jednak na rozwój wydarzeń w USA, o godz. 20:15 polskiego czasu poznamy bowiem rezultat dwudniowego posiedzenia FOMC.

Kurs EUR/USD w nocy nieudanie testował poziom 50 proc. zniesienia Fibonacciego wzrostów z poprzedniego tygodnia, usytuowany w okolicach 1,3720 i przez większą część sesji znajdował się w okolicach poziomu 61,8 proc. zniesienia Fibo wspomnianych zwyżek. Niską zmienność kursu obrazuje dystans pomiędzy dziennym maksimum a minimum, który wynosi niecałą figurę, czyli najmniej od miesiąca. Polski złoty był stabilny tylko na otwarciu.

Już przed południem zaczął lekko tracić w stosunku do euro wraz z pogarszającymi się nastrojami na rynkach wschodzących, aż w końcu kurs EUR/PLN osiągnął poziom najwyższy od lipca 2009 roku, to znaczy 4,4445. Polska waluta traciła też do dolara, jako że inwestorzy sprzedawali aktywa postrzegane za bardziej ryzykowne, w oczekiwaniu na decyzję Fed. Notowaniom złotego na pewno nie pomogła wypowiedź ministra finansów Jacka Rostowskiego, który stwierdził, że relacja długu publicznego do PKB w 2012 roku może okazać się wyższa od wcześniej planowanej. Pod koniec dnia, za jedno euro płacono 4,4060, a za dolara 3,2215.

Reklama