Przełamanie fatalnej passy przez dane z amerykańskiego rynku nieruchomości nie wystarczyło w środę, by przekonać inwestorów, że Stanom Zjednoczonym uda się uniknąć powrotu do recesji. Sprzedaż domów na rynku wtórnym wzrosła w sierpniu powyżej 5 mln w skali roku, co było najlepszym wynikiem od czterech miesięcy, a ekonomiści prognozowali stagnację na poziomie 4,7 mln sfinalizowanych transakcji. Inwestorzy z rynków akcji przed mogącym znacząco zmienić nastroje popołudniowym komunikatem Fed nie wykazywali się szczególną aktywnością i przy niewielkich obrotach pozbywali się papierów wartościowych. Z dużych spółek nie przestają napływać niepokojące komunikaty, np. największe europejskie linie lotnicze - Lufthansa, rozczarowały obniżeniem prognoz finansowych, a francuscy politycy chcąc umożliwić firmom dostęp do kapitału i odciążyć słaby sektor bankowy, rozważają utworzenie państwowego banku.

Znacznie ważniejsze jest to, co dzieje się obecnie na rynku długu i rynku walutowym, ponieważ wszystkie największe banki centralne są już aktywne i poszukują nowych możliwości interwencji właśnie w tych obszarach. W środę obligacje emitowały Niemcy oraz Portugalia, a wyniki aukcji potwierdziły, że inwestorom towarzyszy niepokój o dalsze losy strefy euro - niemieckie papiery dziesięcioletnie o wartości ok. 4,5 mld EUR uzyskały rentowność 1,8 proc. (wobec 2,15 proc. w poprzedniej porównywalnej emisji), a Portugalia w zamian za półroczną pożyczkę musiała zaproponować inwestorom oprocentowanie 5,25 proc. w skali roku (poprzednio rynek zadowolił się rentownością 5,0 proc.). W czwartek ważnym sprawdzianem dla rynku będzie pierwsza emisja przeprowadzona przez Włochy po zdegradowaniu przez agencję Standard & Poor’s. Szczególnie interesujące będzie zachowanie Europejskiego Banku Centralnego na wtórnym rynku, gdzie rentowności papierów Włoch i Hiszpanii zbliżają się do poziomów, przy których bank centralny zaczął je skupować kilka tygodni temu.

Na rynku walutowym w środę po południu złoty tracił na wartości względem głównych walut. Frank, którego rano można było kupić po 3,54 PLN, ponownie testował lokalny szczyt z okolicy 3,64 PLN. Dolar był wyceniany na 3,22 PLN - najwyżej od lipca 2010 r., a euro kosztowało 4,42 PLN - najwięcej od czerwca 2009 r. Jednocześnie na zagranicznym rynku dolar był najsłabszy wobec jena nie od kilku czy kilkunastu lat, ale od zakończenia II Wojny Światowej, co pokazuje jak bardzo inwestorzy obawiają się ekspozycji na ryzyko.