Giełdy w Europie dzisiaj od rana próbują odrobić straty po czwartkowym Armagedonie – wielkiej panice, która zdominowała sesje. Parkiety Starego Kontynentu zyskują na otwarciu, ale nastroje nadal są ponure, jak mówią analitycy. W przeciwieństwie do europejskich indeksów, WIG 20 spada.

„Rynki zanotowały wczoraj jedno z silniejszych stąpnięć w ostatniej dekadzie, ale najciekawsze jest to, że trudno wskazać jednoznaczną przyczynę takiego zachowania inwestorów. Dziś ciąg dalszy łamigłówki”, powiedział Emil Szweda z Noble Securities. Dzisiaj inwestorzy najwyraźniej odreagowują wczorajsze straty.

Brytyjski indeks FTSE 100 po otwarciu notowań wzrósł o 1,03 proc. i wyniósł 5.093,44 pkt., francuski CAC 40 o 1,35 proc. i wyniósł 2.819,33 pkt., a niemiecki DAX o 1,10 proc. i wyniósł 5.221,22 pkt.

Jednak warszawskie indeksy bladną dzisiaj przy europejskich. WIG 20 na otwarciu sesji nie wybił się ponad kreskę - spadł o 0,31 proc. i wyniósł 2116,03 pkt. Wczoraj przez cały dzień stracił 7,26 proc.

„WIG 20 znalazł się na najniższym poziomie od dwóch lat. Wybicie z ostatniej konsolidacji grozi powtórką sierpniowego marszu w dół. Z decyzjami warto zaczekać do przyszłego tygodnia, a nuż wczoraj mieliśmy tylko falę "paniki nieuzasadnionej czynnikami fundamentalnymi". Kluczowe znaczenie ma zachowanie S&P i jego walka z sierpniowymi dołkami.”, komentuje Emil Szweda.

Reklama

Jest jednak szansa na odrobienie strat. Dziś GPW czeka na dane o sprzedaży detalicznej i stopie bezrobocia w Polsce.
“Politycy są zobowiązani do silnej i skoordynowanej reakcji i stawienia czoła wyzwaniom, jakie stoją przed globalną gospodarką”, głosił komunikat ministrów finansowych Grupy 20 i prezesów banków centralnych dzisiaj w Waszyngtonie.