KE przyznała w piątek, że jedną z opcji euroobligacji, jaką przedstawi jesienią, mogą być euroobligacje sześciu najwyżej notowanych krajów UE. KE nie wyklucza też, że zaproponuje szybsze wprowadzenie podatku od transakcji finansowych, nawet od r. 2014.

Takie euroobligacje, zarezerwowane dla najwyżej - czyli "potrójnym A" - notowanych przez agencje ratingowe sześciu krajów strefy euro, popiera wiceprzewodnicząca Komisji Europejskiej, luksemburska komisarz Viviane Reding.

>>> Czytaj też: Złoty gwałtownie się umocnił, państwo chce odstraszyć spekulantów

"Proponuję, by wszystkie kraje strefy euro z oceną AAA+, czyli Francja, Niemcy, Luksemburg, Austria, Holandia i Finlandia, połączyły swe rynki obligacji" - powiedziała Reding w wywiadzie opublikowanym w piątek przez niemiecki dziennik "Hannoversche Allgemeine Zeitung". Wyjaśniła, że USA - mimo także trudnej sytuacji - nie mają problemów ze swoimi obligacjami, ponieważ są dużym rynkiem.

Rzeczniczka KE Pia Ahrenkilde przyznała na codziennym briefingu w piątek, że ta propozycja jest jedną z opcji rozważanych przez Komisję Europejską. Powtórzyła też, że KE jeszcze jesienią przedstawi różne opcje emisji euroobligacji.

Reklama

"Komisja Europejska wkrótce przedstawi opcje dotyczące euroobligacji" - oświadczył tydzień temu w Parlamencie Europejskim szef KE Jose Barroso. Dodał, że "niektóre z tych opcji będą mogły być wdrożone w ramach traktatu, a niektóre będą wymagały zmiany traktatu".

W piątek Komisja Europejska dała też do zrozumienia, że zaproponuje w październiku wcześniejsze niż pierwotnie planowano wprowadzenie w życie podatku od transakcji finansowych. Rzecznik KE David Boublil pytany o rok 2014 powiedział: "To nie jest dokładna data, ale szacunek jest właściwy". Dotychczas KE planowała, że podatek od transakcji finansowych wejdzie w życie w 2018 roku.

Propozycja - jak informowano w sierpniu - ma dotyczyć całej UE, a nie tylko strefy euro. Podatek ma być niski - od 0,01 do 0,1 proc. w zależności od rodzaju transakcji - i byłby stosowany na szeroką skalę. Pomysł polega na tym, by część z zysków z tego podatku trafiała do budżetu UE (jako tzw. nowe źródła dochodu), a nie tylko do budżetów narodowych.

Propozycja KE zostanie przedstawiona przed zaplanowanym na początek listopada szczytem G20 w Cannes, by pokazać przykład i zachęcić innych - a zwłaszcza USA - do pójścia w ślady UE. Ale KE podkreśla, że chce, by jej propozycja została przyjęta, nawet jeśli inne gospodarki z G20 nie zgodzą się na wdrożenie tego podatku w skali globalnej. "Ocena wpływu, jaką przeprowadzamy przed każdą propozycją legislacyjną (tzw. impact assessment), dowodzi, że ten podatek będzie dobrym rozwiązaniem nawet tylko dla UE" - powiedziała PAP rzeczniczka KE w sierpniu.

Problemem są jednak podziały także w samej UE - od dawna przeciwko takiemu podatkowi publicznie protestuje Wielka Brytania, w obawie, że najbardziej dotknie on londyńskie City.

We Wrocławiu, na nieformalnym posiedzeniu Ecofinu tydzień temu, amerykański sekretarz Stanu Timothy Geithner podtrzymał sprzeciw USA wobec tego pomysłu. W odpowiedzi zarówno minister finansów Niemiec Wolfgang Schaeuble, jak i szef eurogrupy Jean-Claude Juncker zapewnili, że w takim wypadku podatek od transakcji finansowych i tak zostanie wprowadzony w UE, a jeśli zablokuje to Wielka Brytania, to tylko w strefie euro.

Źródła bliskie komisarza ds. podatkowych Algirdasa Szemety mówiły PAP w sierpniu, że propozycja będzie polegała na opodatkowaniu transakcji finansowych nie w kraju, gdzie mają miejsce, ale w kraju, skąd wychodzi polecenie transakcji. W przeciwnym razie tylko trzy kraje - Wielka Brytania, Niemcy i Francja, gdzie mieszczą się największe centra finansowe - zostałyby nią objęte.

Propozycja euroobligacji też różni kraje UE. Mocno sprzeciwiają się im Niemcy, które - jako kraj o największej wiarygodności kredytowej w Europie - obawiają się, iż ponosiłyby wyższe koszty pożyczania pieniędzy i narażały się na większe ryzyko, musząc pożyczać wspólnie ze słabszymi finansowo krajami.

Euroobligacje popiera natomiast Juncker, a także belgijski minister finansów Didier Reynders, przywódca niemieckich socjaldemokratów Sigmar Gabriel oraz szef włoskiego resortu finansów Giulio Tremonti.

Ocenia się, że euroobligacje byłyby dużym krokiem w kierunku integracji gospodarczej Unii Europejskiej. Wielu ekspertów uważa też, że byłyby natychmiastowym rozwiązaniem kryzysu zadłużenia.

Zwolennicy euroobligacji przyznają zarazem, że kluczowe znaczenie ma stworzenie zabezpieczeń. Chodzi o to, by kraj, który popadnie w tarapaty finansowe, nie mógł po prostu przerzucić ciężaru swego zadłużenia na pozostałych członków eurogrupy, bądź korzystać z możliwości taniego pożyczania pieniędzy, nie dochowując dyscypliny budżetowej.