Nocna „fala” interwencji

Już w nocy zaczęła się pierwsza „fala” interwencji, którą zapoczątkowały działania banków centralnych w Peru i Brazylii chcących wzmocnić swoje waluty. Są to kraje surowcowe, więc w ostatnich dniach, wraz z przeceną towarów, ich rynki finansowe znalazły się pod wzmożoną presją. Potem przyszedł czas na Azję, gdzie zaczęto głośno mówić o nadchodzących obniżkach stóp oraz możliwych interwencjach, by umocnić przecenione w ostatnim czasie lokalne waluty, na czele z indyjską rupią. Dołączyła się do tego wiadomość, że G20 może rozpocząć silną i skoordynowaną akcję przeciwko trudnej sytuacji w globalnej gospodarce. Na ile to pomagało? Otóż niewiele.

Początek notowań bardzo słaby

Mimo prób stabilizacji sytuacji ze strony bankierów centralnych i polityków, rynki o poranku nie były silne. Inwestorów paraliżował strach przed weekendem, gdyż wszelkie bankructwa mają miejsce przeważnie w okresie wolnym od pracy. Grecka prasa, powołując się na ministra finansów Hellady, przedstawiła trzy scenariusze dla przyszłości Aten. Pierwszy to realizacja ustaleń porozumienia z 21 lipca, drugi ma oznaczać niekontrolowane bankructwo kraju, a ostatni - uporządkowany proces redukcji zadłużenia o 50%. Polityk ten prawdopodobieństwo wystąpienia każdej opcji uznaje za takie samo. Grecka tragedia oznacza więc tak naprawdę grę w rosyjską ruletkę. Na dodatek Moody's obciął ratingi ośmiu greckich banków. W trakcie dzisiejszej sesji rynek w Warszawie spadał nawet 4% i wyznaczył nowe dno trendu spadkowego, ale potem sytuacja szybko się zmieniła.

Reklama

Popołudniowe polepszenie nastrojów

Po godzinie 14:00 strach przed weekendem zamienił się w nadzieję, że może coś się zmieni na lepsze. Mówi się o nowych działaniach EBC, które miałyby pomóc europejskim bankom. Miałyby one jednak zostać wdrożone dopiero w przyszłym miesiącu. W Waszyngtonie rozpoczęło się doroczne spotkanie Międzynarodowego Funduszu Walutowego oraz Banku Światowego. Są tam również obecni przedstawiciele państw grupy G-20. MFW i BŚ w ostatnim czasie głośno artykułowały swoje niepokoje względem globalnej gospodarki i potrzebę działania ze strony polityków. Być może dojdzie więc do przełomu?

Pozytywne wiadomości z kraju, NBP interweniuje

Przełomu nie było, za to w krajowej gospodarce, która trzyma się dzielnie pośród rynkowego tsunami, sprzedaż detaliczna okazała się lepsza od prognoz i w sierpniu wzrosła w dwucyfrowym tempie. Wygląda na to, że krajowe spowolnienie wcale nie musi być tak silne, a pomaga nam w tym słaby złoty. Dzisiaj był on na tyle słaby, że doszło do skoordynowanej interwencji ze strony NBP i BGK. Udział BGK nie mógł specjalnie dziwić, ale obecność NBP sugeruje, że sytuacja zrobiła się już bardzo poważna, gdyż bank centralny interweniuje nadzwyczaj rzadko. Jaki będzie skutek interwencji? Ostatnie dwie interwencje NBP (w 2009 roku oraz na początku 2010) okazały się niezwykle skuteczne. Obecna, niestety wcale taka już być nie musi, gdyż złoty jest walutą silnie cykliczną, czyli zależną od globalnego wzrostu gospodarczego. Ten niestety wciąż hamuje i nie ma oznak odwrotu tego negatywnego trendu.