Handel na europejskich parkietach toczył się w zmiennych nastrojach. Po kiepskim początku byki uzyskały sporą przewagę. Optymizm zgasł jednak, gdy okazało się, że Wall Street nie chce iść w górę.

Początek poniedziałkowej sesji na warszawskim parkiecie zapowiadał się niezbyt pomyślnie dla posiadaczy akcji. Rachuby na odreagowanie spadków z końca ubiegłego tygodnia pokrzyżowały fatalne nastroje na giełdach azjatyckich, gdzie indeksy mocno traciły na wartości oraz poranne spadki kontraktów na amerykańskie indeksy. WIG20 zaczął dzień od zniżki o ponad 2 proc., a jej skala w pierwszych minutach handlu jeszcze nieco się zwiększyła. Dzienne minimum wypadło w okolicach 2040 punktów. Nastroje jednak szybko zaczęły się poprawiać. Impulsem do tego był rosnący optymizm na głównych parkietach europejskich. Jeszcze przed upływem pierwszej godziny notowań indeks naszych blue chipów znalazł się nad kreską i byki nie dały już sobie odebrać inicjatywy do końca dnia. W ciąg fum kilku godzin wywindowały wskaźnik o ponad 120 punktów w górę. W najlepszym momencie zwyżka sięgała 3 proc. Późniejsze osłabienie było niezbyt groźne i nie przekraczało 20-30 punktów.

W trakcie porannego spadku najgorzej zachowywały się nasze spółki surowcowe. Akcje KGHM i Lotosu zniżkowały po ponad 4 proc. Po ponad 3 proc. w dół szły walory PKN Orlen, JSW oraz Pekao i PKO. W fazie dynamicznej zwyżki papiery tych samych spółek najmocniej zyskiwały na wartości. Akcje PKN Orlen rosły po południu o ponad 5 proc., papiery Pekao zyskiwały 4 proc., a PKO o ponad 3 proc. Inwestorzy z niewielką rezerwą podchodzili do akcji KGHM, które rosły o zaledwie 1,5 proc. Trudno się jednak temu dziwić, mając w pamięci ubiegłotygodniowe potężne spadki notowań miedzi. Przez cały dzień bardzo dobrze spisywały się akcje Tauronu, zwyżkujące o 2-2,5 proc. Starały się za nimi podążać też papiery PGE.
Podobnym zmianom podlegały notowania na głównych giełdach europejskich. Indeks w Paryżu tracił rano niemal 2 proc., zaś we Frankfurcie i Londynie spadki przekraczały 1 proc. Wczesnym popołudniem CAC i DAX zyskiwały już po około 3 proc., a FTSE szedł w górę o ponad 1 proc. Jednym z nielicznych parkietów niemal przez cały dzień tracących na wartości były Ateny. Po południu spadek sięgał tam ponad 2 proc. Nastroje pogorszyły się nieznacznie po rozpoczęciu notowań na Wall Street. Amerykańscy inwestorzy nie mieli zbyt dużej chęci do kontynuacji zapoczątkowanej w piątek zwyżki. W pierwszych minutach handlu tamtejsze indeksy zyskiwały po kilka dziesiątych procent i skala wzrostu szybko topniała. Największą odpornością na to charakteryzował się DAX, który utrzymywał się około 2 proc. powyżej piątkowego zamknięcia. Wskaźniki w Paryżu i Londynie zmniejszyły skalę zwyżki do 0,5 proc. Gdy za oceanem indeksy znalazły się przez chwilę pod kreską, Europa mocno posmutniała. Także warszawskim bykom zachowanie wcześniejszych zdobyczy przychodziło z coraz większym trudem.

Ostatecznie WIG20 zyskał 0,67 proc., WIG wzrósł o 0,59 proc., mWIG40 o 0,25 proc., sWIG80 o 1,07 proc. Obroty wyniosły nieco ponad miliard złotych