22 tys. Polaków mieszkających za granicą zadeklarowało chęć głosowania korespondencyjnego. W poniedziałek o północy zakończyła się procedura rejestracji. Według MSZ zainteresowanie głosowaniem jest mniejsze niż w czasie wyborów prezydenckich.

Możliwość głosowania korespondencyjnego jest nowością w tegorocznych wyborach. Wyborcy mieszkający za granicą, którzy chcą skorzystać z tego udogodnienia musieli do poniedziałku zgłosić taki zamiar do właściwego terytorialnie konsula. Zgłoszenie mogło być dokonane ustnie, pisemnie, telegraficznie, telefaksem lub w formie elektronicznej.

"Od dzisiaj konsulowie wysyłają pakiety wyborcze, które następnie muszą być odesłane do dnia wyborów na adresy konsulatów" - powiedział we wtorek PAP rzecznik MSZ Marcin Bosacki.

Konsulaty nadal prowadzą procedurę zapisywania się do głosowania za granicą w tradycyjny sposób. "Obecnie zapisało się prawie 38 tys. osób, ale ta liczba każdego dnia wzrasta" - podkreślił Bosacki. Dla porównania, w zeszłorocznych wyborach prezydenckich za granicą wzięło udział ponad 200 tys. głosujących. Do oddania głosu poza granicami można się zapisywać do 6 października.

MSZ skierowało kilkanaście osób do konsulatów najbardziej obłożonych pracą w czasie wyborów. Aby uniknąć kolejek, kilkanaście placówek zatrudniło też dodatkowy personel na miejscu.

Reklama

Wszystkie osoby za granicą będą głosować na kandydatów na posłów startujących w Warszawie oraz na kandydata na senatora kandydującego w warszawskim okręgu obejmującym dzielnice: Śródmieście, Białołękę, Bielany i Żoliborz.

Głosowanie korespondencyjne wprowadzone do kodeksu wyborczego ma wpłynąć na zwiększenie frekwencji wyborczej. Jest wyjściem naprzeciw m.in. osobom pracującym za granicą.