"Obecny system dopłat bezpośrednich zakłóca konkurencję, zarówno w ramach jednego kraju, jak również pomiędzy krajami członkowskimi UE. Niemcy są dobrym przykładem tego wypaczenia warunków konkurencji. Jeśli jeden rolnik otrzymuje do 600 euro na hektar, a inny 100 euro, nie ma mowy o jakiejkolwiek konkurencji" - ocenił Sawicki w wywiadzie, który opublikowano w środę.

>>> Czytaj też: Japonia w akcie desperacji uratuje Grecję?

Opowiedział się za wypracowaniem nowych kryteriów ustalania dopłat bezpośrednich. "Chcę, by polscy rolnicy byli traktowani na równi z innymi w Europie" - podkreślił. Według Sawickiego Komisja Europejska również popiera redystrybucję środków na subwencje dla rolników, ale jej propozycje dotyczące reformy Wspólnej Polityki Rolnej nie idą wystarczająco daleko.

>>> Polecamy: Bruksela proponuje finansową gilotynę. Czy jesteśmy zagrożeni?

Reklama

Sawicki ocenił, że także niemiecka minister rolnictwa Ilse Aigner musi zmięknąć w tej sprawie. Jak przypomniał, podczas konferencji prasowej na tegorocznych targach rolno-spożywczych "Zielony Tydzień" w Berlinie Aigner przyznała, że obowiązujący system dopłat bezpośrednich dla rolników nie jest sprawiedliwy.

Według Sawickiego Polska popiera odrzucaną przez Niemcy propozycję KE, by ograniczyć dopłaty dla dużych gospodarstw. "W ciągu dziesięcioleci UE odeszła od pierwotnych celów wspólnej polityki rolnej i stała się ogromną machiną subwencyjną. Według Traktatów Rzymskich chodziło przede wszystkim o zapewnienie bezpiecznej, ogólnie dostępnej i korzystnej cenowo żywności. Oprócz tego chodziło o utrzymanie stabilnych dochodów rolników w obliczu różnic w zbiorach i wahań cen. Dopłaty bezpośrednie przyznawane dużym gospodarstwom są sprzeczne z tymi celami. W rzeczywistości chodzi tu o przedsiębiorstwa gospodarcze, które mogą działać na rynku samodzielnie i bez subwencji" - ocenił minister.

"Industrializacja produkcji żywności nie jest zgodna z zapisanymi w traktatach UE zasadami Wspólnej Polityki Rolnej" - dodał.

Przyznał też, że Polska "zasadniczo" nie ma nic przeciwko wyższym standardom dotyczącym ochrony środowiska w rolnictwie. Sawicki obawia się jednak, że propozycje KE, mające skłonić rolników do przestrzegania tych wyższych norm, przyczynią się do rozrostu biurokracji. "+Zazielenienie+ polityki rolnej UE brzmi ciekawie, ale nie powinno stanowić centralnego aspektu reformy. Moim najważniejszym celem jest uproszczenie WPR, uczynienie jej bardziej sprawiedliwą i zdolną do rozwoju" - powiedział polski minister.

"Zobaczymy, czy Niemcy, ale też Francja, odejdą od wykorzystywania Wspólnej Polityki Rolnej głównie jako instrumentu redystrybucji środków z unijnego budżetu. Europejscy podatnicy nie są gotowi dalej finansować obecnej sytuacji. Mam wielką nadzieję, że Niemcy i Francja przejdą do obozu prawdziwych reformatorów" - dodał Sawicki.

Komisja Europejska przedstawi propozycje legislacyjne dotyczące reformy WPR 12 października.