Jak podała agencja Bloomberga, 59 proc. respondentów ankiety (inwestorów i analityków subskrybentów Bloomberga), przewiduje że wzrost PKB Chin zmaleje do poniżej 5 proc. w skali roku do 2016 r. Dwanaście procent uważa, że spowolnienie to nastąpi w ciągu roku, a 47 proc., że w przedziale od dwóch do pięciu lat.

Podczas kryzysowych lat 2008-2009 Chiny zanotowały największy spadek eksportu od co najmniej 1979 r. Teraz, gdy zarówno Europa, jak i USA balansują na krawędzi recesji, trudno liczyć na długoterminowy wzrost popytu.

„Skoro przestaliśmy kupować rzeczy, oni przestają je robić” – mówi Charles Doraine CEO Doraine Wealth Management z Teksasu. Z kolei Jerome Selle z paryskiego MW Gestion, za najważniejsze znaki ostrzegawcze dla Chin uważa spodziewaną bańkę na rynku nieruchomości, rosnącą inflację oraz słabnące tempo wzrostu Europy i USA.

Od czasu początków reform rynkowych Denga Xiaopinga z 1979 r. chińska gospodarka rosła średnio o 10 proc. rocznie. Transformacja ekonomiczna wydźwignęła z biedy ponad 600 mln ludzi, uczyniła z kraju największego eksportera na świecie oraz umocniła panowanie Partii Komunistycznej.

Reklama

>>> Zobacz też: Fenby: Demokracja w Chinach tylko spowolni wzrost gospodarczy

Obecnie, cztery lata od początku kryzysu finansowego, niektórzy inwestorzy zaczynają wątpić w stałość chińskiej potęgi. Ankietowani określali gospodarkę Chin raczej jako „pogarszającą się” (38 proc.) niż „poprawiającą się” (13 proc.), najwięcej (47 proc.) uznało, że jest ona stabilna.

Surowcowy barometr

Przemysł węglowy jest w Chinach wskaźnikiem zbliżającego się osłabienia gospodarki, powiedział Michael Shamosh z Corby Capital Markets z Bostonu. Akcje Yanzhou Coal Mining Co., czwartego producenta węgla w Chinach, spadły od końca maja o 46 proc. na giełdzie w Hongkongu.

„Coś idzie nie tak” – stwierdził Shamosh. „Nie ma nic ważniejszego dla Chin od węgla.” Dodał, że spadek cen miedzi (od początku sierpnia o 25 proc.) jest kolejnym wskaźnikiem spowolnienia, ponieważ boom w budownictwie uczynił z Chin głównego konsumenta tego metalu. Obserwacje tę potwierdza Doraine. „Ceny surowców spadają. Oznacza to, że Chiny już ich nie kupują.”

>>> Zobacz też: Chiny, czyli mocarstwo biedy

Twarde lądowanie

Qu Hongbin ekonomista HSBC z Hongkongu „twarde lądowanie” gospodarki najbardziej zaludnionego państwa świata poniżej granicy 5 proc. wzrostu będzie miało „katastrofalne” skutki dla świata. Naród nie będzie w stanie stworzyć wystarczająco dużo miejsc pracy dla roczników wchodzących na rynek pracy, co może wywołać „poważny problem społeczny” – powiedział Qu. „Wolałbym założyć się, że w ciągu pięciu lat będzie koniec świata, niż o to że wzrost PKB w Chinach spadnie do 5 proc.”

Nie wszyscy ekonomiści są jednak przekonani, że wzrost na poziomie 5 proc. jest niekorzystny dla Chin. Udany zwrot w kierunku wzrostu napędzanego przez wydatki gospodarstw domowych pozwoli zredukować ryzyko wzrostu bezrobocia i nadmiar pożyczek do funduszy inwestycyjnych, uważa Michael Pettis, profesor Uniwersytetu Pekińskiego.

„Chiny mogą tolerować znacznie wolniejszy wzrost, jeśli zmienią model gospodarki” – powiedział Pettis.

>>> Polecamy: Wschodzące imperia. Więcej słabości niż atutów państw BRIC