Po środowej przecenie (w ostatniej godzinie sesji) gracze w USA mieli od początku dnia chęć na skorygowanie swoich środowych decyzji. Pomagało im to, że w Europie panował optymizm, czwartek był dniem tuż przed końcem kwartału, a dane makro były niezłe. Z pewnością nie przeszkadzało (chociaż to była żadna informacja), że Bundestag przegłosował rozszerzenie EFSF. Indeksy wzrosły na początku sesji o około dwa procent. Potem było już dużo gorzej.

Spójrzmy teraz na raporty makro. Ostateczne dane o PKB w drugim kwartale nikogo nie poruszyły, ale dla porządku podaję, że PKB wzrósł o 1,3 proc. Raport o ilości nowych wniosków o zasiłek dla bezrobotnych był zaskakująco dobry. Przybyło tylko 391 tys. nowych wniosków, czyli o 29 tysięcy mniej niż oczekiwano. Spadła też średnia 4.tygodniowa. Dane tygodniowe potrafią się zmieniać bardzo mocno, a te ostatnie podobno wynikały z sezonowości, ale wydawało się, że w końcu kwartału byki musiały je wykorzystać. Raport o podpisanych w sierpniu umowach kupna domów na rynku wtórnym był słaby. Indeks tego rynku znowu spadł (o 1,3 proc.).

Rynek akcji na początku sesji zdawał się zapomnieć o tym, że po środowej sesji AMD obniżył prognozy, co w handlu posesyjnym przeceniło zarówno akcje AMD jak i Intela. Wydawało się, że skoro w piątek jest koniec miesiąca i (co bardziej istotne) kwartału, więc naczelnym obowiązkiem jest przeprowadzenie „windows dressing”. Nic więc dziwnego, że indeksy rozpoczęły sesję dużym wzrostem.

Jednak już po 30 minutach zaczęły się obniżać, a na dwie godziny przed końcem sesji NASDAQ tracił już dwa procent. Od tego momentu zaczęło się kupowanie przecenionych akcji. NASDAQ przetestował dno z 21. września, utworzył podwójne dno i zaczął redukować skalę spadków. Udało się zakończyć dzień wzrostem S&P 500 oraz DJIA i niewielkim spadkiem NASDAQ, ale nie zmienia to postaci rzeczy, że rynek (w przedostatnim dniu kwartału) był słaby.

W czwartek GPW rozpoczęła dzień małym spadkiem WIG20. Było to zachowanie dużo lepsze od oczekiwanego, bo środowa, potężna przecena miedzi i spore spadki indeksów w USA mogły indeks zdecydowanie silniej przecenić. Pomagało bykom czekanie na decyzję Bundestagu, co doprowadzało do wzrostowej korekty na rynku surowców i umocnienia euro. WIG20 bardzo szybko wróci w okolice środowego zamknięcia, a potem dalej rósł. Chwilowe bujnięcie zagranicznych indeksów po aukcji włoskiego długu praktycznie nie zmieniło sytuacji.

Nasz rynek nadal (tak jak i potem inne) ciągle polował na wynik głosowania Bundestagu. Pozostawało tylko czekać na oczywisty przecież wynik tego głosowania zastanawiając się, czy doprowadzi do realizacji zysków. Na początku nie doprowadziło, ale potem zobaczyliśmy ją na innych giełdach, co również u nas zaczęło obniżać indeksy. Nie było to jednak nic poważnego. Czekanie na odbicie w USA już przed pobudką w Stanach zaczęło znowu podnosić indeksy. Publikacja danych o amerykańskim rynku pracy ten ruch umocniła.

Reklama

Potem już było tylko gorzej. Osuwające się indeksy w Stanach szkodziły również naszemu rynkowi. Fixing postawił kropkę nad i – WIG20 zyskał jedynie 0,3 proc., co jednak prognostykiem nie jest. Pamiętamy jak niedawno jednego dnia, kiedy w Europie indeksy mocno rosły, zyskał tylko 0,6 proc., a kolejnego ponad 4 proc.