Stawianie prognoz jest trudne, zwłaszcza gdy dotyczą one przyszłości” – mawiał autor niejednego dobrego bon motu Mark Twain. W ostatnich latach kilku naukowcom udało się empirycznie dowieść prawdziwości jego słów. Za największego pogromcę wszelkich ubranych w pozory naukowości przepowiedni uchodzi Philip Tetlock, autor wydanej w 2005 roku głośnej książki „Expert Political Judgment: How Good Is It? How Can We Know?” (Polityczne ekspertyzy. Czy są trafne i skąd niby mamy to wiedzieć?). Ten amerykański psycholog przez dobrych kilka lat zebrał wśród międzynarodowej śmietanki analityków ponad 82 tys. eksperckich przepowiedni dotyczących przyszłych wydarzeń politycznych. Pytał np. o następne wybory, dynamikę gospodarczą itd. Wyniki nie były budujące. Eksperci, którzy całe swoje zawodowe życie poświęcili na dogłębne badanie jakiegoś zagadnienia, mieli mniej trafień niż algorytm, który równo rozdzielił odpowiedzi pomiędzy kilka opcji. Pocieszające było to, że zawodowi analitycy wypadli lepiej niż małpy, którym Tetlock kazał rzucać do tarczy z kilkoma kolorowymi polami i na tej podstawie tworzył mapę przyszłych wypadków. Gwoli sprawiedliwości trzeba jednak dodać, że różnica nie była uderzająca.
>>> Czytaj też: Nouriel Roubini: "perfect storm" uderzy szybciej niż zakładałem
>>> Czytaj też: Roubini: Strefie euro zagraża rozpad. Jesteśmy u progu światowego kryzysu