Władze Unii Europejskiej pracują nad planem rekapitalizowania banków, który ma zmusić instytucje finansowe do zgromadzenia nawet ponad 300 mld euro dodatkowego kapitału. Pieniądze te mogą pochodzić zarówno od dotychczasowych inwestorów jak i z funduszy państwowych. Ci pierwsi nie chcą jednak inwestować w banki. Obawiają się, że kryzys w strefie euro będzie spychał ceny akcji instytucji finansowych do jeszcze niższych poziomów. W obliczu niechęci inwestorów, jedyną deską ratunku pozostają podatnicy.

>>> Czytaj też: Kolejny problem strefy euro: banki buntują się przeciw Brukseli

Banki, które otrzymają pomoc od rządów poszczególnych państw lub wsparcie unijne będą musiały stawić czoła nowym ograniczeniom dotyczącym polityki przyznawania bonusów i wypłacania dywidend – ogłosił w tym tygodniu przewodniczący KE, Jose Barroso. Wraz z kanclerz Niemiec, Angelą Merklel, Barroso nawołuje banki do zwiększenia kapitałów w pierwszej kolejności poprzez sprzedaż akcji prywatnym inwestorom.

>>> Czytaj też: Zostało 14 dni na uratowanie euro. Panika na rynkach może uśmiercić Wspólnotę

Reklama

„Banki muszą odzyskać zaufanie inwestorów i udowodnić, że poradzą sobie jeszcze przed powiększeniem funduszy własnych. Rynki czekają na wypracowanie dobrego planu rozwiązania kryzysu zadłużenia” – mówi Peter Braendle, analityk Swisscanto z siedzibą w Zurychu.

Wyliczany przez Bloomberga indeks Europe 500 Banks and Financial Services, grupujący akcje 46 największych spółek finansowych z Europy, stracił w tym roku na wartości już 29 proc. Liderem spadków wśród banków jest belgijsko-francuska Dexia, nad którą zawisła groźba bankructwa.

Analitycy szacują, że przygotowywane przez UE nowe, bardzie rygorystyczne testy wytrzymałości sektora bankowego obleje tym razem co najmniej 66 instytucji z Deutsche Bank na czele.

“Trudno byłoby w obecnych warunkach rekomendować inwestorom kupowanie papierów wartościowych banków” – ocenia Roger Francis z londyńskiego Mizuho Securities.

Jak wynika z wyceny CDS-ów (Credit Default Swaps – zobacz definicję w Finansopedii), koszt zabezpieczenia europejskich banków przed niewypłacalnością pogrążonej w kryzysie Grecji wzrósł aż o 39 pkt bazowych w 2011 roku.

„Nawet bankom uznawanym za solidne będzie trudno zgromadzić dodatkowy kapitał. Lepiej zacząć od upewnienia się, że bilanse poszczególnych państw są w dobrej kondycji. Inaczej, trzeba będzie wyłożyć ogromną ilość pieniędzy, aby zabezpieczyć banki przed problemami państw strefy euro” – mówi Francis Dallaire, analityk Pareto Ohman ze Sztokholmu.