Dla wszystkich jest oczywiste, że to nie koniec dramatu, a jedynie jeden z wielu czekających nas jeszcze zwrotów akcji. Nawet po daleko idącej pomocy UE Ateny będą miał kłopoty z wypłacalnością. Dla Greków sportem narodowym jest bowiem niepłacenie podatków.

>>> Czytaj też: "Economist": Strefa Euro wpadła w spiralę śmierci

Zmiana tego stanu rzeczy jest jedyną szansą wyjścia Grecji na prostą, bo planowana sprzedaż państwowych portów, telekomunikacji czy poczty (za łącznie ponad 50 mld euro) to miraż. Nikt nie zapłaci takich sum za firmy bankruta. Kolejne cięcia budżetowe są oczywiście potrzebne w kraju, gdzie np. liczba urzędników przypadających na tysiąc mieszkańców jest największa w Europie, ale z powodu protestów bardzo trudne.

>>> Polecamy: Stubb: Polska, tak jak Francja i Niemcy, będzie motorem Europy

Reklama
Choć pierwszym krokiem do uleczenia Grecji jest lepsza ściągalność podatków, państwo jest bezsilne. Grecy masowo płacą łapówki (zwane felakia) urzędnikom skarbówki. Z języka piłkarskiego określa się to jako ustawienie 4-4-2. A więc z tysiąca euro należnego podatku 400 trafia do inspektora, drugie tyle dla podatnika i tylko 200 dla państwa. Polscy turyści naocznie mogą się przekonać o skali problemu, gdy w restauracji dostają rachunek napisany odręcznie czy muszą zapomnieć o płatności kartą kredytową.
Państwo trafiło na lepszego od siebie przeciwnika. Głośna była sprawa basenów, za które powinno się płacić podatek od luksusu. Tylko w Atenach zarejestrowanych jest 300, podczas gdy fiskus za pomocą satelity namierzył 17 tys. Zresztą szybko zniknęły pod maskującym siatkami. Teraz nałożono podatek na całe nieruchomości. Ale spokojnie. Obywatele coś zaraz wymyślą.
W takiej sytuacji ci, którzy są uczciwi, szybko uświadamiają sobie, że są frajerami. W Grecji jest więcej aut Porsche Cayenne niż podatników deklarujących ponad 50 tys. euro rocznego dochodu. Nawet 40 proc. podatków nie trafia do państwowej kasy. Z czego więc, u licha, ten kraj miałby spłacać swoje długi? Tylko jak tu myśleć o zmianie tej zakorzenionej od czasów otomańskich mentalności, gdy Grecy widzą, że uzdrawiają ich państwo ci sami ludzie z socjalistycznej partii PASOK, którzy doprowadzili do jego zapaści.
Łatwo piętnować Greków. Tymczasem także w Polsce płacenia unikają i drobni sklepikarze, nie nabijając na kasy fiskalne, i wielki biznes rejestrujący spółki w rajach podatkowych. Na szczęście my nie mamy jeszcze finansowego noża na gardle.
ikona lupy />
Paweł Rożyński / DGP