Po pierwsze, analizując kraje uważane za wiodące w dobrym podejściu administracji publicznej do przedsiębiorczości doszliśmy do wniosku, że osiągnęły sukces m.in. dzięki jasnemu podziałowi kompetencji i czytelnej strategii. To pierwsze nie zawsze polegało na wydzieleniu odpowiedniego ministerstwa ds. przedsiębiorczości, o czym u nas ostatnio głośno. Zazwyczaj skupiano monitoring w kancelarii premiera (Wielka Brytania) albo tworzono kolegialne ciało, które realizuje określoną strategię (Holandia). W żadnym kraju nie zaobserwowaliśmy jednej strategii wsparcia przedsiębiorczości. Zauważyliśmy jednak wysiłki na rzecz zmniejszania liczby strategicznych dokumentów, gdyż przy ich nadmiarze główny cel się rozmywa.

>>> Czytaj też: Zobacz, kto zapłaci najwięcej za ratowanie polskiego budżetu

Po drugie, w żadnym z wiodących krajów prawa nie tworzy się zbyt szybko. Często z góry podaje się terminy, w jakich powinny się toczyć etapy powstawania przepisów (Szwecja). Ci, których nowe prawo dotyczy, są zachęcani do uczestnictwa w jego tworzeniu na każdym z etapów. Odbywa się to w drodze tradycyjnych konsultacji albo coraz częściej przez internet (USA). Zmiany dokonywane są także w określonych terminach, np. dwa razy do roku (Holandia). Dzięki temu unika się narażania przedsiębiorców na stały monitoring legislacji. Ponadto pod przyszłe zmiany tworzy się odpowiednie platformy komunikacji (Belgia).

Po trzecie, same konsultacje nie wystarczają. Państwo zobowiązane jest wyjaśnić, dlaczego dąży do zmiany prawa i co chce dzięki temu osiągnąć. Najczęściej służy temu niepozorny dokument dołączany do projektu nowego prawa – ocena skutków regulacji. Przygotowanie tego dokumentu nie może być więc fi kcją, o co trudno, gdy trzeba ocenić wiele dokumentów. Dlatego też z góry należy określić, jakie akty będą miały pełną ocenę skutków, a którym wystarczy skrócona. Pełna ocena dołączana może być do ustaw ze strategicznych obszarów (jak w USA) lub do ustaw nakładających na przedsiębiorców wysokie koszty (Korea Płd.).

Reklama

Po czwarte, regulacji gospodarczych nie można pozostawiać bez późniejszej oceny. Na świecie stosuje się czasami radykalny sposób ich weryfikowania poprzez ich wygaśnięcie po upływie wyznaczonego okresu (Australia). Sposobem bardziej odpowiadającym realiom polskim byłoby wpisanie w przepisach obowiązku przeprowadzenia ich oceny po 2 – 5 latach. Ocena taka powinna być dokonywana przez mieszane komisje, w skład których wchodziliby przedstawiciele przedsiębiorców.

>>> Czytaj też: Rybiński: Kto okiełzna potwora biurokracji

Po piąte, nie należy bać się nowoczesnych technologii teleinformatycznych. Nie ma łatwej recepty na wcielanie w życie administracji sprzyjającej przedsiębiorczości. Nie oznacza to jednak, że do tego ideału nie warto dążyć. Jeżeli bowiem nie postawi się określonego celu, to nie ma co oczekiwać, że Polska kiedykolwiek zostanie za granicą uznana za kraj, w którym dobrze robi się biznes.