Z kolejną inicjatywą, której celem jest według komentatorów gra na zwłokę ze strony parlamentarzystów, wystąpiono we wtorek podczas prac nad pakietem antykryzysowym w komisji budżetu i finansów obu izb. Przyjęto tam poprawkę, zgodnie z którą to sam parlament, a nie rząd w dekrecie podejmie decyzję o obniżeniu pensji.

Nastąpi to jednak, postanowiono, dopiero po sporządzeniu raportu na temat zarobków parlamentarzystów w Europie. Jak wiadomo, włoscy senatorowie i deputowani otrzymują znacznie więcej niż wynosi europejska średnia. Decyzja o tym, o ile uposażenia zostaną obniżone, zależeć będzie od danych zebranych w zapowiedzianym raporcie.

Według ustaleń podjętych we wtorek, jeśli komisja powołana do opracowania takiego sprawozdania nie skończy pracy do 31 grudnia tego roku, wtedy parlament i rząd zgodnie ze swymi kompetencjami podejmą działania dla osiągnięcia celu, jakim jest obniżka rekordowych w Europie pensji. W większości przypadków włoscy senatorowie i deputowani otrzymują wraz z różnego rodzaju dodatkami na podróże, zwrotem kosztów za rozmowy telefoniczne, dietami około 11-14 tysięcy euro miesięcznie.

Niekiedy suma ta sięga nawet 20 tysięcy euro - zauważyła w tych dniach włoska prasa. Poinformowała też o dość powszechnym buncie w szeregach parlamentarzystów przeciwko jakimkolwiek redukcjom.

Reklama

Na łamach gazet komentatorzy wyrażają oburzenie, że to właśnie członkowie parlamentu są tak niechętni wszelkim wyrzeczeniom, których - jak przypomnieli - rząd oczekuje od wszystkich obywateli w związku z fatalną sytuacją finansów publicznych.

Wśród polityków najostrzej przeciwko temu oporowi zaprotestował przywódca ugrupowania Włochy Wartości, deputowany Antonio Di Pietro.

"Potępiamy zachowanie parlamentu, który postępuje jak Pinokio. Obraził się na to, że redukcja pensji została włączona do dekretu premiera Mario Montiego, i twierdzi, że powinien sam to zrobić, bez ingerencji z zewnątrz" - powiedział Di Pietro. "Parlament nie może prosić obywateli o wyrzeczenia, jeśli sam nie zastosuje wobec siebie tego, o co apeluje" - podkreślił.

W związku z falą krytyki, z jaką spotkała się wtorkowa decyzja komisji, uznana za "manewr" i "unik", przewodniczący Izby Deputowanych Gianfranco Fini zapewnił, że do stycznia parlament wprowadzi mechanizmy, które regulują pensje.