"Nie jest prawdą, że na interwencje wydaliśmy 5 mld euro. Wydaliśmy kilka razy mniej. Gazety pisały, że na trzy interwencje wrześniowo-październikowe wydaliśmy ok. 1 mld euro. I tyle mogę powiedzieć, że gazety się czasem na coś przydają" - powiedział Belka podczas posiedzenia sejmowej Komisji Finansów Publicznych. Dodał, że obecnie rezerwy NBP wynoszą 74 mld euro i nie obniżyły się w wyniku interwencji.

"Można nawet powiedzieć, że interwencje w wysokości 1 mld euro przyniosły nam roczny zysk na poziomie 650-700 mln euro" - powiedział Belka. Oficjalne aktywa rezerwowe wyniosły w listopadzie br. 74,28 mld euro i wzrosły o 1,27 proc. wobec poprzedniego miesiąca, jak podał wcześniej NBP. W ujęciu rocznym odnotowano wzrost o 0,1 proc.

"Trudno powiedzieć, abyśmy w ostatnich tygodniach mieli do czynienia z osłabieniem złotego. Jest stabilizacja, a nawet wzrost jego wartości. Widać, że obecność NBP na rynku pomaga naszej walucie" - powiedział także Belka.

Reklama

>>> Czytaj też; Polska gospodarka niezatapialna: rośniemy wbrew wszelkim regułom

Dodał, że inwestorzy obecni na polskim rynku muszą liczyć się z obecnością banku centralnego i z możliwością kolejnych interwencji. Według niego, interwencje miały także wpływ na obniżanie poziomu inflacji oraz poprawę fundamentów polskiej gospodarki. Dzięki tym stabilnym fundamentom, złoty ma z pewnością potencjał do umacniania się. "Trudno jednak powiedzieć, kiedy ta tendencja się rozpocznie" - skonkludował szef banku centralnego.