IKZE, czyli indywidualne konta zabezpieczenia emerytalnego, będą mogły prowadzić banki, biura i domy maklerskie, towarzystwa ubezpieczeniowe i funduszy inwestycyjnych oraz powszechne towarzystwa emerytalne, zarządzające funduszami emerytalnymi. Zgodnie z prawem instytucje mogą zaoferować swoje produkty w ramach IKZE już w styczniu przyszłego roku. Na razie nie wiadomo, ile z nich wprowadzi do swojej oferty nowy sposób oszczędzania. Na razie zezwolenie z Komisji Nadzoru Finansowego otrzymały dwie instytucje. – Na razie wydaliśmy dwie zgody: dla PKO BP Bankowego PTE i PTE PZU. W komisji są wnioski jeszcze trzech innych towarzystw emerytalnych – powiedział nam Łukasz Dajnowicz z biura prasowego Komisji Nadzoru Finansowego. Szacuje się, że docelowo IKZE będzie chciało sprzedawać kilkadziesiąt podmiotów.
Podstawowa różnica między nowym produktem a dostępnymi już od 2004 roku indywidualnymi tkwi w tym, kiedy będzie naliczany podatek dochodowy. W przypadku IKE nie przysługuje zwolnienie podatkowe w ramach PIT od kwot odkładanych na starość. Za to pieniądze wypłacone z IKE już po przejściu na emeryturę będą zwolnione z podatku dochodowego.
Inaczej jest w IKZE – wpłacane do nich pieniądze można odpisywać od podstawy opodatkowania, co oznacza niższy podatek w całym okresie oszczędzania. Za to wypłacane z IKZE środki będzie trzeba wykazać w rocznym zeznaniu i zapłacić od nich podatek dochodowy zgodnie z obowiązującą w przyszłości stawką.
Reklama

Co najmniej pięć lat

W obu przypadkach nie zapłacimy podatku od zysków kapitałowych, o ile będziemy oszczędzać odpowiednio długo, czyli co najmniej 5 lat przed wypłatą. O ile jednak w przypadku IKE zwolnienie z podatku Belki będzie nam przysługiwać, jeśli wypłacimy środki po ukończeniu 60. roku życia (lub 55., o ile w tym wieku będziemy mieli prawa emerytalne), to przy IKZE ta ulga będzie przysługiwać, jeśli wypłata zostanie dokonana po osiągnięciu 60. (kobiety) i 65. (mężczyźni) roku życia. Do ulg za oszczędzanie w IKZE będą uprawnione także osoby prowadzące jednoosobową działalność gospodarczą.
Trzeba pamiętać, że w obu przypadkach obowiązują limity maksymalnych wpłat. W odniesieniu do IKE to trzykrotność przeciętnego wynagrodzenia netto. W bieżącym roku limit ten wynosi 10 077 zł. Natomiast limit dla wpłat na IKZE jest równy 4 proc. wymiaru składki na ubezpieczenie emerytalne oszczędzającego w roku poprzednim. Czyli jeśli klient IKZE w roku 2011 zarobił brutto 40 tys. zł, to w roku 2011 będzie mógł odłożyć 1,6 tys. zł. Maksymalny limit roczny wynosi 4,03 tys. zł.

A może dwa konta?

Jak wyliczyli specjaliści, korzyści finansowe obu sposobów oszczędzania na przyszłość są niemal identyczne. W zasadzie nie ma więc pod tym względem znaczenia, którą z tych form wybierzemy. Co więcej, nic nie stoi na przeszkodzie, abyśmy korzystali z obu kont emerytalnych. Ustawodawca dopuścił bowiem możliwość posiadania po jednym koncie każdego rodzaju. W związku z tym jeżeli ktoś ma już indywidualne konto emerytalne (IKE), nie musi z niego rezygnować, aby utworzyć IKZE. Będzie także możliwa zmiana instytucji finansowej prowadzącej nasze IKZE.
Na razie nie wiadomo, jaką popularnością będzie cieszyło się nowe rozwiązanie. Niewielkie zachęty podatkowe powodują, że IKE nigdy nie były popularne, a od kilku lat coraz mniej Polaków oszczędza na emeryturę w ten sposób. W rekordowym 2007 roku ponad 915 tys. osób miało indywidualne konto emerytalne. Obecnie korzystających z tej formy oszczędzania jest o 100 tys. mniej. Rośnie natomiast gromadzona w IKE kwota. Na koniec pierwszego półrocza bieżącego roku instytucje w ramach kont emerytalnych zarządzały sumą prawie 3 mld zł.

DGP ostrzega

Dlaczego trzeba samodzielnie oszczędzać na dodatkową emeryturę?

Świadczenia będą dwa razy niższe niż dziś

Specjaliści nie mają wątpliwości, że osoby, które w przyszłości będą pobierały świadczenia z nowego systemu, dostaną o wiele niższe emerytury niż Polacy pobierający świadczenia na starych zasadach. Stosunek łącznej wartości świadczeń z I filaru, czyli ZUS, i II filaru, czyli otwartego funduszu emerytalnego, do ostatniej płacy będzie o ok. połowę mniejszy niż stosunek obecnych świadczeń emerytów do ich ostatniej płacy.

Kobiety dostaną najmniej

Z kilku przyczyn problem najdotkliwiej zaboli kobiety. Panie w czasie swojej kariery zawodowej, przebywając na przykład na urlopie wychowawczym, mają długie okresy bezskładkowe, a w tym czasie ich oszczędności emerytalne nie rosną. Ponadto statystycznie żyją dłużej niż mężczyźni, a przy tym wciąż kończą pracę kilka lat wcześniej niż panowie. W efekcie mniej pieniędzy będzie musiało wystarczyć kobietom na dłużej.