"Zatrudnienie na posterunkach ruchu zredukowano do minimum. Brakuje pomocy dodatkowej dla dyżurnego ruchu, czyli zwrotniczych i nastawniczych. Ci ludzie, go wspomagali" - mówił na konferencji prasowej w Krakowie przewodniczący Komisji Międzyzakładowej NSZZ "Solidarność" w Zakładzie Linii Kolejowych w Krakowie Bogdan Pietrusiński. "Dyżurny jest zdany sam na siebie" - podkreślił.

Dodał, że tylko na największych, nielicznych posterunkach jest dwuosobowa obsada. "Na pewno poprawa bezpieczeństwa na kolei wymaga zwiększenia zatrudnienia, zwłaszcza w tzw. służbach utrzymania. Pogotowia awaryjne mają za małe obsady, a w wielu miejscach zostały zlikwidowane w porze nocnej, po 18. ich nie ma" - mówił Pietrusiński.

Związkowcy nie chcieli się wypowiadać o przyczynach wypadku pod Szczekocinami, ani komentować doniesień o ewentualnej awarii urządzeń. "Nie można ferować z góry, kto jest winny a kto nie jest" - mówił Pietrusiński. "Podejrzewam, że w wyniku działań komisji badającej ten wypadek i prokuratury pytań będzie coraz więcej. Urządzenia SRK to urządzenia, które działają w celu zabezpieczenia ruchu kolejowego. Czytałem, że okazało się, iż były jakieś usterki, więc widocznie były i może przestańmy już dzisiaj oceniać dyżurnego ruchu" - dodał.

Według związkowców odpowiedzialne za obecną sytuację na kolei są "wszystkie rządy i wszyscy prezesi spółek", którzy brali udział w restrukturyzacji.

Reklama