Minister rozwoju regionalnego Elżbieta Bieńkowska będzie się spotykać nie tylko z przedstawicielami rządów i parlamentów krajów członkowskich, ale także organizacji pozarządowych i mediów. Niklewicz nazwał te spotkania "europejskim tournee". Na początku kwietnia Bieńkowska przekonywała do polityki spójności w Paryżu, na ten tydzień zaplanowano spotkanie w Strasburgu, a do końca miesiąca odwiedzi jeszcze Brukselę, Hagę i Berlin. Planowane są także spotkania w Wiedniu, Kopenhadze i Sztokholmie, ale dat jeszcze nie ustalono.

"Chcemy przekonać inne kraje Unii, szczególnie płatników netto do wspólnego budżetu, że polityka spójności to nie jałmużna dla biednych krajów, ale polityka rozwojowa całej UE. To też najlepszy sposób na realizacje celów, jakie postawiono w strategii Europa 2020" - zaznaczył Niklewicz.

Dodał, że MRR planuje rozpropagować w całej Unii raport, z którego wynika, że realizacja polityki spójności w krajach Grupy Wyszehradzkiej, w tym w Polsce, przyczynia się do powstawania nowych miejsc pracy i wzrostu gospodarczego także w bogatych krajach UE. Resort wyliczył, że z każdego euro wydanego przez kraje "starej Unii" na politykę spójności w krajach Grupy Wyszehradzkiej wraca do nich 61 centów. W sumie korzyści piętnastki z realizacji polityki spójności w krajach Grupy Wyszehradzkiej w latach 2004-2015 ministerstwo szacuje na 74,69 mld euro.

Zgodnie z raportem największe korzyści wynikające ze wzrostu popytu na dobra i usługi importowane z krajów "starej Unii" uzyskają Niemcy, które są największym partnerem handlowym wszystkich czterech krajów Grupy. Na ten jeden kraj przypada 43 proc. dodatkowego eksportu wynikającego z potrzeb dotyczących realizacji polityki spójności. Zyskują też Holandia, Włochy i Francja - licząc razem z Niemcami przypadnie na nie 68 proc. dodatkowego eksportu. MRR wyliczył także, że w przypadku Niemiec, Irlandii i Luksemburga korzyści wynikające z realizacji polityki spójności w krajach Grupy Wyszehradzkiej przewyższają ponoszone przez te kraje koszty.

Reklama

"Jednym z efektów spotkania w Paryżu jest to, że o naszym raporcie napisał +Le Monde+" - zauważył Niklewicz.

Jednym z wydarzeń zaplanowanych w ramach "tournee" jest posiedzenie Rady ds. Ogólnych, podczas którego mają być omawiane sprawy dotyczące polityki spójności. "Mamy nadzieję, że na tym posiedzeniu uda się +zamrozić+ rozmowy dotyczące części regulacji przyszłej polityki spójności" - powiedział wiceminister. Wyjaśnił, że takie "zamrożenie" oznacza zawieszenie rozmów na określone tematy. "Chodzi o to, że będziemy mogli uznać, że te sprawy są już omówione i przejść do kolejnych tematów. Jeśli to się uda, to właściwie połowa negocjacji dotyczących pakietu legislacyjnego dla polityki spójności będzie za nami" - dodał.

Niklewicz przyznał, że najtrudniejsza część negocjacji wciąż jest przed Polską. Chodzi o tzw. kwalifikowalność podatku VAT. Obecnie przy korzystaniu z funduszy unijnych polscy beneficjenci wliczają VAT w koszty inwestycji. Komisja Europejska chce to zmienić, argumentując, że w ten sposób fundusze unijne pośrednio dotują polskie państwo. Polska natomiast chciałaby utrzymania obecnych rozwiązań - w przeciwnym razie bowiem koszty inwestycji dla beneficjentów znacznie wzrosną. Niklewicz powiedział, że ten temat jeszcze nie był podczas negocjacji poruszany. Podobnie nie rozmawiano jeszcze o przeniesieniu części pieniędzy z funduszu spójności do nowego instrumentu "Łącząc Europę", z którego mają być finansowane inwestycje infrastrukturalne. Zdaniem strony polskiej, pieniądze te powinny pozostać w funduszu spójności.