Choć w innych wpływ internetu na gospodarkę nie jest jeszcze tak duży, to właśnie usługi, przemysł i badania z nim związane mogą być decydujące przy wychodzeniu z kryzysu.
Raport „The internet economy in the G-20” podlicza, jak mocno w poszczególnych państwach internet wpływa na gospodarkę. Różnice są spore. Bo kiedy w Indonezji jest to tylko 1,3 proc. PKB, w Turcji 1,7 proc., a w Rosji 1,9 proc., to w państwach z najbardziej rozwiniętą gospodarką internetowy udział w produkcji PKB jest kilkukrotnie większy. Oprócz Wielkiej Brytanii w czołówce są jeszcze Korea Południowa (7,3 proc PKB) i Chiny (5,5 proc). W państwach Unii Europejskiej średnio internet wytwarza 3,8 proc. PKB.
Polska na tym tle wypada dosyć blado. Z internetem mającym udział w budżecie państwa na poziomie 2,7 proc. jesteśmy poniżej średniej (3,6 proc.) państw określonych przez analityków jako rynki rozwijające się. Ten wynik stawia nas w okolicach takich państw jak Włochy (1,9 proc.) czy Hiszpania (2,2 proc.). Wyprzedzają nas Czechy, gdzie z internetu pochodzi 3,6 proc. PKB. Ale i tak już widać wpływ internetu na naszą gospodarkę. Sektor ten jest już większy niż górnictwo oraz branża turystyczno-gastronomiczna.
Najważniejszy wniosek płynący z tego badania jest taki, że sieć rośnie w gospodarczą siłę. W 2016 r. blisko połowa ludzi na świecie ma mieć dostęp do sieci, a wartość PKB, jaki internet przyniesie przebadanym państwom, wzrośnie do 4,2 bln dol. To ogromna suma, biorąc po uwagę, że w 2011 r. przychody budżetowe USA warte były 2,26 bln dol. W efekcie wzrośnie też udział internetu w budowaniu gospodarek – w Wielkiej Brytanii ma to być aż 12,4 PKB, w Korei Południowej 8 proc., a średnio w Unii 5,7 proc. (w Polsce w 2014 r. ma stanowić 4,1 proc. PKB).
Reklama
Nie mniejsze znaczenie ma to, jak pod wpływem sieci gospodarki zaczynają się zmieniać. Najwyraźniej tę rewolucję widać w wydatkach konsumpcyjnych. Udział e-commerce przyrasta najszybciej (nawet rok w rok podwajając wyniki) i, co ważne, doprowadza do poważnych zmian w zachowaniach konsumentów i przedsiębiorców.
Efekt ROPO (od „research online purchase offline”, czyli poszukiwania i sprawdzania produktów w internecie, ale kupowania ich w tradycyjnych sklepach), przenosi się na konkretne wartości. Tylko w USA w ten sposób konsumenci wydali w ciągu roku 482 mld dol. Internet całkiem też zmienia oblicze wydatków na reklamę. Jak przewiduje BCG, do 2016 r. średnio we wszystkich zbadanych państwach wartość reklamy online będzie rosła rok w rok o 12 proc. i za trzy lata będzie warta 125 mld dol.
  • 4,1 proc. PKB państw grupy G-20 jest wytwarzane dzięki internetowi: zakupom w sieci, informatyzacji firm i administracji, budowie infrastruktury telekomunikacyjnej i firmom oferującym sieciowe usługi
  • 5,3 proc. PKB będzie wart wkład gospodarki internetowej w 2016 r.
  • 2,7 proc. PKB Polski współtworzy internet. W 2014 r. ma to być 4,1 proc. PKB. Tyle że średnia unijna ma wtedy wynosić 5,8 proc.