Francois Hollande, zanim został prezydentem Francji, pojechał do Londynu, by zapewnić przedstawicieli finansjery, że nie jest „niebezpieczny”. Aleksis Cipras – fenomen ostatnich wyborów w Grecji, odbywa w tym tygodniu podobne tournée po Europie. Tylko że on akurat naprawdę jest niebezpieczny.

Cipras i jego partia Syriza wciskają Grekom kłamstwo, twierdząc, że Grecja może złamać warunki porozumień z rządami państw strefy euro i jednocześnie nadal otrzymywać od nich pieniądze. Jeżeli wyborcy mu uwierzą i w czerwcowych wyborach zdobędzie wystarczająco dużo głosów, by wprowadzić swoje groźby w życie wówczas jego kraj, Europa i gospodarka całego świata będzie przez lata odczuwać konsekwencje.

Jeszcze kilka tygodni temu Cipras był zaledwie pośledniej klasy radykałem. W liceum wstąpił do komunistycznej młodzieżówki, podziwia prezydenta Wenezueli Hugona Chaveza a teraz stoi na czele Syrizy – romantycznej w duchu koalicji niewielkich lewicowych partii. Kiedy obejmował szefostwo jednej z nich – Synaspismos, w partyjnym ogłoszeniu opisano „towarzysza” jako kogoś, kto „uczestniczył we wszystkich międzynarodowych protestach i demonstracjach przeciwko neoliberalnej globalizacji.”

Reklama

Teraz trzydziestosiedmioletni Cipras twierdzi, że chce by Grecja została w strefie euro. Ale jeśli zerwie porozumienia w kwestii bailoutu i Grecja nie spłaci swojego zadłużenia, czy utrzymanie wspólnej waluty jest możliwe? Przyparty do muru, twierdzi, że wierzyciele Grecji blefują i nie zdecydują się przerwać finansowania. Zdaniem Ciprasa zdają sobie sprawę, że opuszczenie strefy euro przez Grecję może zatopić gospodarkę całego kontynentu i dlatego nie będą ryzykować.

Być może, ale nie myślmy o tym. Jeśli Cipras wierzy w to co mówi, oznacza to że zamierza postawić przyszłość Grecji i reszty kontynentu podczas ryzykownego pokera z Angelą Merkel. Inni greccy politycy chcą renegocjować warunki pakietu pomocowego i liczyć na przychylność Europy. Cipras natomiast mówi, że podrze porozumienie, by zmusić drugą stronę do wyłożenia kart.

A co jeśli nie wierzy w to co mówi i zdaje sobie sprawę, że Grecja prawdopodobnie zostanie odcięta? Wówczas wystawia swój kraj na ryzyko chaotycznego bankructwa tylko dlatego, że chce zdobyć władzę.

W pierwszym wypadku jest lekkomyślny, w drugim cyniczny.

Bloomberg View krytykował fragmentaryczne, nastawione wyłącznie na oszczędności antykryzysowe rozwiązania wprowadzane w strefie euro pod przywództwem Niemiec. Ciepło przyjęliśmy zwrot w debacie i większą koncentrację na pobudzaniu wzrostu po zwycięstwie Hollande’a, mimo że nie zgadzamy się z jego rozwiązaniami dla Francji. Cipras mówi, że chce przewodzić prowzrostowej zmianie kursu dla całej Europy. To pięknie, z tym że europejskie rozmowy nijak mają się do obietnic, które składa greckim wyborcom.

Grecki rynek akcji zanurkował w zeszłym tygodniu, po tym jak Cipras stwierdził, że zamierza znacjonalizować greckie banki i zlekceważyć postanowienia programu pomocowego. Chodziło szczególnie o odmowę zwolnienia 150 tys. funkcjonariuszy publicznych. To nie jest dyskusja między politykami, czy państwami, tłumaczył Guardianowi: „To wojna między narodami a kapitalizmem, a Grecja znajduje się na froncie tej wojny.

W Grecji to nie kapitalizm był jednak przyczyną kryzysu, tylko ogromnie przerośnięta i niekompetentna biurokracja, która wyrosła w ciągu dekad przeważnie skorumpowanych rządów. Co gorsza większość obecnych oszczędności boleśnie dotykających przeciętnych Greków stanowi efekt porażki wcześniejszych rządów w wypełnianiu warunków pierwszego bailoutu. Wywołało to większy nacisk na dalsze zaostrzanie polityki fiskalnej.

Ciprs niemal uzyskał mandat. W wyborach 6. maja zdobył 16,8 proc. głosów i może zwiększyć swój wynik do 20 lub więcej procent w czerwcu. Ale sondaże sugerują, że Syria walczy obecnie o pierwsze miejsce z centro-prawicową Nową Demokracją. W Grecji ma to szczególne znaczenie, ponieważ zwycięska partia dostaje dodatkowe 50 miejsc w trzystuosobowym parlamencie.

Europejscy politycy ze wszystkich obozów musza uświadomić sobie różnicę pomiędzy Syrią a innymi partiami niezgadzającymi się z europejskim planem oszczędności. Muszą powtarzać, że chcą pomóc Grecji, ale nie mogą jej pomóc i kraj nie może ona zostać w strefie euro, jeśli przywódcy odrzucają porozumienia podpisane przez ich kraj.

Grecy muszą o tym wiedzieć 17. czerwca, podczas wyborów. Powinni też zdawać sobie sprawę, że to co Syria i jej młody przywódca im opowiadają to kłamstwo.

ikona lupy />
Syriza - grecka koalicja lewicowych partii / Bloomberg / Simon Dawson