Przewoźnicy podnoszą ceny biletów w proteście przeciwko planowanej podwyżce stawek za dostęp do torów. Decyzja UTK w tym miesiącu.
Przewozy Regionalne mają na wakacje niemiłą niespodziankę: obowiązkową dopłatę – od 3 do 5 zł – do biletów jednorazowych w pociągach kursujących Centralną Magistralą Kolejową. Dotyczy to wszystkich składów InterRegio jeżdżących z Warszawy w kierunku Katowic i Krakowa przez stację PKP Idzikowice, czyli m.in. „Matejko”, „Piast”, „Skrzyczne” i „Nikifor”.
– Wprowadziliśmy dodatkową opłatę w związku z wysokimi kosztami dostępu do infrastruktury kolejowej. To niepopularny ruch, ale CMK należy pod tym względem do najdroższych linii w kraju – mówi Katarzyna Mirowska z Przewozów Regionalnych.
Ten ruch ma pomóc przewoźnikom w walce o zablokowanie szykowanej przez PKP Polskie Linie Kolejowe podwyżki za dostęp do torów. Mają one wzrosnąć o 15 – 19 proc. Nowy cennik ma wejść w życie 10 grudnia. Teraz Urząd Transportu Kolejowego rozpatruje wniosek PKP PLK. Propozycja zarządcy torów nie podoba się branży.

Kolejowa destrukcja

Reklama
– Stawki za dostęp do infrastruktury kolejowej w Polsce należą do najwyższych w Europie, przy czym jej jakość znacznie odbiega od średniej w UE. W Niemczech przewoźnik płaci za jazdę po torach dwa razy mniej, a infrastruktura jest trzy razy lepsza – twierdzi prezes Związku Niezależnych Przewoźników Kolejowych Rafał Milczarski.
Jak wynika z danych UTK, średnia minimalna stawka za dostęp do torów dla pociągów towarowych w UE wynosi 3,71 euro za km, w Polsce – 4,40 euro. W pociągach pasażerskich wypadamy poniżej średniej, ale mniej za jazdę po torach płaci się m.in. w Holandii, Hiszpanii, Szwecji i Czechach.
ZNPK zrzesza ponad 90 proc. przewoźników w Polsce. Według ekspertów tej instytucji stawki dostępu do infrastruktury pochłaniają średnio 30 proc. kosztów ponoszonych przez spółki kolejowe. Ostrzegają, że podwyżka o 15 – 19 proc. – plus prognozowane wzrosty cen paliw i energii trakcyjnej – negatywnie odbije się na kondycji przewoźników.
– Spodziewam się na kolei procesu systemowej destrukcji. Nie mogąc pokryć kosztów, spółki będą ograniczać przewozy. To spowoduje niższe wpływy z opłat za dostęp do infrastruktury dla PKP PLK. Wtedy PLK będą próbowały rekompensować mniejsze wpływy kolejnymi podwyżkami. To błędne koło – straszy prezes Milczarski.

Kompromis czy restrukturyzacja

Według prezesa CTL Logistics Jacka Bieczka proponowane stawki mają znamiona wykorzystywania monopolistycznej pozycji PKP PLK. Jak ostrzega, podwyżka będzie oznaczać pogorszenie konkurencyjności transportu kolejowego w stosunku do drogowego. – Ceny dostępu do torów będą szły w górę, dopóki nie dojdzie do zmian, które poprawią efektywność PKP PLK. To jedyna spółka kolejowa, która dotychczas całkowicie oparła się restrukturyzacji – przypomina Adrian Furgalski z Zespołu Doradców Gospodarczych „Tor”.
Do apeli przewoźników resort transportu podchodzi z dystansem. Podkreśla, że skala planowanej podwyżki została złagodzona. Pierwsza została przez UTK odrzucona 10 maja po frontalnej krytyce przewoźników.
– Niezależnie od tego, jakich stawek by nie zaproponował zarządca infrastruktury, przewoźnicy zawsze będą narzekali – mówi DGP wiceminister transportu Andrzej Massel. – To naturalne, że każdy woli płacić mniej niż więcej. W mojej ocenie ten projekt już jest kompromisem ze strony PLK. Ale ostateczna ocena należy do prezesa UTK – zastrzega.
– Decyzja w sprawie stawek jest przedmiotem postępowania wewnątrz UTK. Prezes powołał biegłego rewidenta, który do połowy lipca powinien przygotować opinię. Potem dajemy sobie tydzień na decyzję – mówi rzecznik UTK Maciej Domański. – Wszystko będzie jasne w lipcu – zapowiada.