Zwolennicy prezydenta wezwali wcześniej do bojkotu referendum ws. odwołania szefa państwa ze stanowiska.

"Ta decyzja Partii Demokratyczno-Liberalnej i pana Basescu stanowi oczywiste pogwałcenie zasad demokracji" - napisał Ponta w liście adresowanym do szefa Komisji Europejskiej Jose Manuela Barroso.

Według Ponty wezwanie do bojkotu referendum "jest nawoływaniem do nierespektowania decyzji Trybunału Konstytucyjnego", który ustalił, że próg uczestnictwa w głosowaniu musi wynieść co najmniej 50 proc.

Warunek ten czyni impeachment Basescu znacznie trudniejszym zadaniem dla posiadającej większość parlamentarną rumuńskiej centroprawicy - wyjaśnia AFP.

Reklama

Jednak kroki podjęte przez samego premiera Pontę zostały określone przez Brukselę jako "zamach na państwo prawa" - przypomina francuska agencja.

Od maja socjaldemokratyczno-liberalny rząd Ponty przyjął dekrety ograniczające kompetencje Trybunału Konstytucyjnego, wymienił szefów obu izb parlamentu, a także rzecznika praw obywatelskich, który jako jedyny mógł nowe dekrety zakwestionować.

6 lipca parlament głosami koalicji rządowej opowiedział się za wszczęciem procedury impeachmentu wobec prezydenta. Centroprawicowy szef państwa został zawieszony w obowiązkach na 30 dni. Referendum w tej sprawie zaplanowano na 29 lipca.

W raporcie poświęconym sytuacji w tym kraju KE domagała się, by Rumunia przywróciła kompetencje Trybunału Konstytucyjnego oraz uznała za ważny wymóg 50-procentowej frekwencji konieczny do uznania referendum w sprawie prezydenta Basescu.

Po interwencji KE parlament Rumunii odrzucił dwa kontrowersyjne dekrety rządowe (ws. kompetencji Trybunału i frekwencji w referendum), ale jednocześnie przyjął inne prawa, które wzbudzają kontrowersje, między innymi ustawę, która ogranicza kompetencje Trybunały Konstytucyjnego w odniesieniu do decyzji parlamentu. To może uniemożliwić dymisjonowanie posłów, wobec których zapadły wyroki w sprawie konfliktu interesów lub korupcji na wysokim szczeblu, czego domagała się KE.

W środę, gdy Ponta informował o swym liście do Barroso, unijna komisarz ds. sprawiedliwości Viviane Reding powiedziała: "Wciąż jestem bardzo zaniepokojona stanem demokracji w Rumunii. To zostało wyrażone bardzo jasno w naszym raporcie; przewodniczący Jose Barroso też wyraził bardzo silne zaniepokojenie".