Sprawianie, że bogaci zbiednieją, poza ukojeniem zawistnych serc, nie zmieni nic w sytuacji klasy średniej, a nawet może ją pogorszyć.

Mam do was takie pytanie: wolelibyście mieć więcej pieniędzy, czy może zarabiać tyle, co teraz, ale za to patrzeć, jak bogatym zabiera się coraz więcej z ich majątku?

Odpowiedź jest prosta. Chyba każdy przedstawiciel klasy średniej wolałby więcej pieniędzy dla siebie. Nierówność dochodów może i jest ogólnym problemem społecznym, ale niezbyt przejmują się nią ci, którzy z trudem próbują związać koniec z końcem. Lepiej wyszliby na tym, gdyby po prostu dostali więcej. Sprawianie, że bogaci zbiednieją, poza ukojeniem zawistnych serc, nie zmieni nic w sytuacji klasy średniej, a może nawet ją pogorszyć.

Według raportu Pew Research Center ludzie nie są zainteresowani zabieraniem pieniędzy bogaczom. Oni sami chcą się wzbogacić. Dlaczego zatem prezydent Barack Obama miesza jeden ze swoich zdeklarowanych celów, czyli wsparcie dla klasy średniej, z nakładaniem wyższych podatków na milionerów? Niestety, jak słusznie twierdzi Peter Sepp, zastępca dyrektora generalnego Narodowej Unii Podatników w Waszyngtonie: „tworzenie dobrobytu klasy średniej nie może się opierać jedynie na opodatkowaniu najbogatszych”. Zdaniem powołanego przez Kongres Wspólnego Komitetu ds. Podatków zaproponowany przez prezydenta Obamę podatek Buffetta w ciągu 10 lat przyniósłby zaledwie 162 mld dol. zysku, co z całą pewnością nie wystarczyłoby na podniesienie poziomu życia amerykańskiego mieszczaństwa.

>>> Czytaj też: PIT od wyjazdu integracyjnego i kawy w pracy, czyli marzenie fiskusa

Reklama

Co więcej, argumenty prezydenta zdają się nie mieć solidnych podstaw: bogaci już płacą lwią część amerykańskich podatków. W roku 1980 ich wkład w przychody skarbu państwa wynosił 19 porc., zaś 30 lat później już 36,7 proc. Jednocześnie wpływy od 50 proc. najbiedniejszych obywateli spadły z 7 do 2,3 porc., a ci, którzy nie płacą wcale stanowili w 2009 r. aż 42 proc. amerykańskich podatników.

Mimo to żaden inny kraj nie skubie swoich milionerów tak chętnie jak Stany Zjednoczone. Choć podatki dla bogatych są tu najwyższe, USA pozostają w ścisłej czołówce krajów z najwyższymi nierównościami dochodowymi.

Jeśli prezydent chce zarzucić coś amerykańskim bogaczom, którzy płacą dziś więcej, niż powinni, to może np. to, że często nie grają fair. Wiele sprytnych sposobów na obniżenie zobowiązań podatkowych pozostaje niedostępnych dla klasy średniej, zaś ci, których na to stać, chętnie wynajmują doradców, aby pomogli im przebrnąć przez labirynt kruczków prawnych. Według artykułu opublikowanego ostatnio na łamach The Wall Street Journal dla małych i średnich przedsiębiorstw to zwykle za duży kłopot, który może przynieść więcej zysków niż strat.

>>> Polecamy: Najbogatsi znów skorzystali. W tym roku ulg będzie mniej

Caroline Baum jest autorką książki „Just What I Said” i felietonistką Bloomberg View.

ikona lupy />
Buffett i pieniądze, fot. Forsal, żródło Bloomberg, Shutterstock / Forsal.pl
ikona lupy />
Barack Obama / Bloomberg / Joshua Roberts