"Dobrze, że MFW nie było w minionych dwóch latach na Węgrzech, ponieważ w przeciwnym razie rząd nie mógłby zrealizować wielu elementów swojej polityki gospodarczej" - powiedział Orban w piątek w Budapeszcie.

Za kwestię otwartą Orban uznał przyszłość podatku od transakcji finansowych, krytykowany przez MFW i Europejski Bank Centralny (EBC). Szef rządu przypomniał, że wpływy z tego podatku mają służyć utrzymaniu miejsc pracy. Zapowiedział, że jeśli podatek od transakcji nie przejdzie, Węgry znajdą inne rozwiązanie.

Zastrzeżenia w sprawie podatku wyraził prezes banku centralnego Andras Simor, który uznał, że "ograniczy on niezależność banku". Również EBC 24 lipca zgłaszał podobne zarzuty. Podatek ma wejść w życie 1 stycznia 2013 roku. Sprawą zajmie się Komisja Europejska. Szef rządu uważa, że instytucje finansowe powinny ponosić koszty kryzysu.

Orban wytknął instytucjom międzynarodowym, że sprzeciwiają się "wszystkim nowym węgierskim posunięciom", chociaż późniejsze dyskusje na ich temat węgierski rząd z reguły wygrywał. "Próbują powstrzymać nas, ale my jesteśmy wierni naszym planom" - powiedział.

Reklama

Pierwsza runda negocjacji między rządem Węgier a przedstawicielami UE i MFW w sprawie otwarcia nowej linii kredytowej dla Węgier w wysokości 15 mld euro zakończyła się w ubiegłą środę w Budapeszcie. Kolejna tura rozmów ma odbyć się we wrześniu.

MFW domaga się cięć budżetowych, zwłaszcza w szkolnictwie, opiece zdrowotnej i transporcie publicznym.

Negocjacje Budapesztu z UE i MFW przerwano w grudniu ubiegłego roku, kiedy deputowani węgierskiego parlamentu uchwalili reformę banku centralnego, która - zdaniem przedstawicieli MFW i UE - ograniczała jego niezależność. Parlament anulował kontrowersyjne przepisy dopiero 6 lipca.