Japonia zabiega o zwrócenie przez Rosję czterech wysp z archipelagu Kurylów, które Moskwa uważa za swoje. Z powodu tego sporu Tokio i Moskwa nie podpisały od ponad 65 lat traktatu pokojowego po drugiej wojnie światowej. W ostatnich dwóch latach rosyjscy politycy wysokiego szczebla odwiedzali sporne wyspy, wywołując protesty Tokio.

Napięcie towarzyszące tej sprawie było, jak pisze Reuters, wyczuwalne pod dyplomatycznym językiem na konferencji prasowej, która się odbyła po rozmowach szefów dyplomacji Rosji i Japonii: Siergieja Ławrowa i Koichiro Gemby.

"To smutne, że 67 lat po (drugiej wojnie światowej) kwestie terytorialne nie są uregulowane" - powiedział japoński minister.

"Jestem przekonany, że w związku z poważnymi zmianami w sytuacji strategicznej w regionie Azji i Pacyfiku potrzeba rozwiązania tego problemu staje się coraz większa" - dodał nawiązując zapewne, jak pisze Reuters, do rosnącej potęgi Chin.

Reklama

Minister Ławrow odrzucił krytykę Japonii, która protestowała z powodu wizyt na spornych wyspach rosyjskich polityków, w tym Dmitrija Miedwiediewa. Pojechał on na sporne Kuryle w roku 2010 jako pierwszy rosyjski przywódca (był wówczas prezydentem), drugi raz odwiedził te tereny 3 lipca br. - już jako premier.

"Nie możemy zaakceptować tych protestów Tokio" - powiedział Ławrow. Dodał, że "rosyjskie władze są i będą odpowiedzialne za poprawę sytuacji społeczno-gospodarczej w tej części Federacji Rosyjskiej".

Spór o wyspy nazywane przez Rosję Kurylami Południowymi, a przez Japonię Terytoriami Północnymi od dawna jest punktem zapalnym w relacjach między Moskwą a Tokio, uniemożliwiającym zawarcie formalnego traktatu pokojowego.

Wokół spornych wysp znajdują się bogate łowiska oraz prawdopodobnie złoża ropy naftowej i gazu ziemnego, a także złota i srebra.