Podczas wystąpienia w Warszawie chwalił naszą transformację i stan gospodarki.

Amerykański polityk w swoim niespełna 15-minutowym przemówieniu w gmachu Biblioteki Uniwersytetu Warszawskiego skoncentrował się głównie na wartościach łączących nasze narody, mówił o polskiej walce o wolność, wspominał postać Jana Pawła II, a także Lecha Wałęsy.

Z uznaniem wyrażał się o polskiej gospodarce, przypominając, że w ubiegłym roku radziła sobie lepiej niż gospodarki innych państw europejskich. "Polski naród ma ogromne dziedzictwo i buduje doskonałą przyszłość w czasach stagnacji" - mówił Romney.

Chwalił Polskę za wzrost gospodarczy i zwiększenie sektora prywatnego w ciągu ostatnich dwudziestu lat, a także oparcie się recesji i kryzysowi ostatnich lat.

Reklama

"W ostatnich latach recesji i kryzysu oparliście się tej próbie i cały czas wzrastaliście" - zaznaczył. Jak mówił, na pytanie, "skąd brać przykład w czasach kryzysu", odpowiedź wciąż brzmi: "Spójrzcie na Polskę".

"W tej chwili, gdy mówi się o Polsce, ekonomiści nie mówią o przewlekłych problemach, tylko przykładzie, jak państwo może przetrwać i jak może świecić przykładem wzrostu (...) Recepta jest prosta: nie pożycza się tego, co nie da się oddać" - mówił amerykański polityk.

Romney zapewnił, że Polska nie ma większego przyjaciela i sojusznika niż naród amerykański. "Pomogliście nam uzyskać niepodległość, wasza odwaga zainspirowała wszystkich sojuszników podczas II wojny światowej, pomogliście podnieść +żelazną kurtynę+, a wasi żołnierze walczyli ramię w ramię z naszymi żołnierzami w Iraku i w Afganistanie" - wyliczał.

W swoim wystąpieniu nawiązał też do Solidarności. "Myślę, że musimy być wierni tym, którzy są wierni Ameryce. Solidarność to był wielki ruch, który wyzwolił narody. Solidarność to jest to, co pomoże Polsce i Stanom Zjednoczonym sprostać wyzwaniom przyszłości" - powiedział Romney.

Nawiązywał też do aktywności opozycyjnej Lecha Wałęsy, mówiąc, że Amerykanie patrzyli na to, jak elektryk sprzeciwił się brutalnemu, opresyjnemu reżimowi. Zwracał uwagę, że Polska to "kraj, w którym więzień został prezydentem, kraj, który wcześniej był uciskany, w tej chwili jest dumnym narodem".

Amerykański polityk mówił też o postaci Jana Pawła II; podkreślał, że słowa wypowiedziane przez papieża w Polsce w 1979 r. "obaliły imperium i przyniosły wolność milionom zniewolonym". "Powiedział +nie lękajcie się+, te słowa zmieniły świat" - zaznaczył. "Ja i inni Amerykanie jesteśmy pod wielkim wrażeniem tej drogi wolności, którą kroczą Polacy, kroczą od dawna" - dodał.

Romney przytoczył też historię, która miała się wydarzyć podczas pobytu papieża w 1979 r. w Warszawie. "Gdy witał się z ludźmi, spotkał małą dziewczynkę i zapytał ją, gdzie jest Polska, a ta dziewczynka nie była w stanie odpowiedzieć, była zaskoczona, zaśmiała się nerwowo. Papież położył jej rękę na sercu i powiedział: +Polska jest właśnie tutaj+" - opowiadał amerykański polityk.

Według niego świadczy to o tym, że Jan Paweł II wiedział, iż "naród to nie flaga, czy jakiś teren, to ludzie, to wspólnota pewnych wartości, a najwyższe wartości to wola bycia wolnym".

W tym kontekście przypomniał o miejscach na świecie, gdzie pragnienie wolności spotyka się z represją. Wymienił cierpiący pod rządami dyktatora naród białoruski, a także Wenezuelę, Syrię, Afrykę oraz Rosję.

"W Syrii brutalny dyktator tłumi powstanie, zabijając tysiące własnych obywateli. W Ameryce Łacińskiej Hugo Chaves prowadzi rządy autorytaryzmu i represji. (...) W Rosji osłabły obietnice idące w stronę wolnego i otwartego społeczeństwa. W trakcie tak wielkich niepokojów Polska świeci przykładem i jest obrońcą wolności" - skonstatował.

Romney oddał też hołd uczestnikom Powstania Warszawskiego. "W przededniu 68. rocznicy (wybuchu) Powstania Warszawskiego przeciwko Niemcom, składam hołd tym wydarzeniom. Zginęło wtedy ponad 200 tys. Polaków, to miasto zostało niemalże zniszczone, ale duch przetrwał" - powiedział amerykański polityk.

Przypomniał, że w poniedziałek był na Westerplatte i w Stoczni Gdańskiej - w miejscach, gdzie "obywatele Polski odważnie stanęli z wielką determinacją sprzeciwiając się przeciwnością".

Romney przeplatał w swoim wystąpieniu wątki z polskiej i amerykańskiej historii. Wspominał postać - symbol walki z segregacją rasową Rosy Parks, która w 1955 r. odmówiła w akcie nieposłuszeństwa obywatelskiego ustąpienia w autobusie miejsca siedzącego białemu mężczyźnie.

Mówił też o Mohamedzie Bouazizim, tunezyjskim sprzedawcy ulicznym, którego samospalenie zapoczątkowało protesty, a następnie falę zmian w krajach północnej Afryki. Jak podkreślał, ten akt niezłomności dał początek arabskiej wiośnie.

Wspominał też postać Kazimierza Pułaskiego - bohatera wojny o niepodległość USA, a także polską Konstytucję 3 Maja; drugą - jak podkreślił - "pisemną, demokratyczną konstytucję" na świecie po konstytucji amerykańskiej.

"Podczas różnych wojen i kryzysów, podczas zmian na mapie geopolitycznej byliśmy sojusznikami i przyjaciółmi. Tak było podczas wojny wyzwoleńczej w Stanach Zjednoczonych, podczas II wojny światowej i podczas wojen w Iraku i Afganistanie" - mówił Romney.

Według niego "nigdy nie było chwili, w której czulibyśmy do siebie coś innego niż wzajemny szacunek i chęć współpracy". "I to jest wyjątkowe w historii" - powiedział amerykański polityk.

Przypominał, że zaczął swoją podróż w Wielkiej Brytanii, a kończy ją w Polsce. Przekonywał, że oba kraje to filary NATO, największego sojuszu na świecie, który utrzymuje pokój od ponad pół wieku.

Jak podkreślał, gdy był przed kilkoma dniami u premiera Wielkiej Brytanii wspominali czasy Winstona Churchilla, który jako pierwszy powiedział o żelaznej kurtynie. "Teraz mam zaszczyt być w Polsce wśród kobiet i mężczyzn, którzy pomogli podnieść tę kurtynę" - mówił.

Mówiąc o Izraelu, który również odwiedził w ramach swojej podróży, podkreślił, że jest to przyjaciel zarówno USA, jak i Polski. Romney zauważył, że Tel Awiw, Londyn i Warszawa to trzy dosyć odległe miejsca na mapie, ale dla Amerykanina są one bliskie ze względu na pozostawanie w rodzinie demokracji i "wspólną ideologię". "Mówimy tym samym językiem wolności i sprawiedliwości, troszczymy się o prawo każdej osoby do życia w pokoju" - stwierdził.

Swoje wystąpienie zakończył błogosławieństwem: "Niech Bóg was błogosławi, niech Bóg błogosławi Ameryce i niech Bóg błogosławi wielkiemu polskiemu narodowi".

Następnie Romney wraz z żoną udał się pod Pomnik Bohaterów Getta, gdzie oboje złożyli kwiaty. Polityk dłuższą chwilę rozmawiał z przybyłymi na miejsce przedstawicielami Zarządu Głównego Polskiego Towarzystwa Sprawiedliwych wśród Narodów Świata oraz z ocalałymi z Holokaustu, a także z reprezentantami gmin żydowskich m.in. z przewodniczącym Związku Gmin wyznaniowych Żydowskich Piotrem Kadlicikiem, naczelnym rabinem Polski Michaelem Schudrichem.

Następnie Romney udał się pod pomnik Powstania Warszawskiego, gdzie również złożył kwiaty i porozmawiał chwilę z czekającymi na niego uczestnikami powstania.

W holu BUW jeszcze przed wystąpieniem Romneya pojawiła się niewielka grupa ludzi z transparentami. Na jednym z nich widniało zdjęcie szczątków Tu-154 M, na innych napisy po angielsku dotyczące katastrofy smoleńskiej. "Nie bądźcie obojętni na kłamstwa o katastrofie lotniczej pod Smoleńskiem" - głosił jeden z transparentów.