Dzisiejsza sesja miała być podporządkowana jednemu wydarzeniu i tak było w istocie.

Chodziło o konferencję prasową prezesa EBC i jaki prezent zamierza on dać rynkom po szumnych deklaracjach wypowiedzianych tydzień temu w Londynie. Oczekiwania już od kilku dni były wyraźnie obniżane, ale i tak nie udało się im sprostać. Przez indeksy przeszła fala wyprzedaży, ale najbardziej mógł martwić wyraźny wzrost oprocentowania wieloletnich obligacji Hiszpanii i Włoch.

Poranek przebiegał bardzo spokojnie i to mimo potrzeby reakcji na opublikowany wczoraj wieczorem komunikat Federalnego Komitetu Otwartego Rynku. Amerykański bank centralny zgodnie z oczekiwaniami nie zmienił parametrów swojej polityki monetarnej i podobnie jak inwestorzy na całym świecie, przyjął postawę wyczekującą na działanie EBC. Jedyną kwestią na którą można było zwrócić uwagę, to lekko zmieniony ton komunikatu, który bardziej niż poprzednio sugerował możliwość uruchomienia kolejnej rundy ilościowego luzowania.

Czekaniu na konferencję Mario Draghiego lokalnym inwestorom umilił raport kwartalny opublikowany przez BRE Bank, który podobnie jak wcześniej Bank Millennium i BZ WBK zaskoczył pozytywnie. W konsekwencji walory banku wyraźnie zyskiwały na wartości i ostatecznie drożejąc niemalże 2% okazały się dzisiaj najlepszą inwestycją spośród krajowych blue chipów. Początkowo nieźle prezentowały się również inne spółki finansowe, dzięki którym po opublikowaniu wyników aukcji hiszpańskich obligacji indeks WIG20 rozpoczął marsz na północ. Same wyniki nie były jednak optymistyczne, gdyż koszt finansowania Madrytu wzrósł w porównaniu do aukcji sprzed miesiąca, co pozostawało w opozycji do poniedziałkowej sprzedaży włoskich obligacji, gdzie oprocentowanie przecież spadło. Rentowność najważniejszych, gdyż 10-cio letnich papierów wzrosła z 6,43% do 6,65% a relacja popytu do podaży spadła z 3,2 poprzednio do 2,4 obecnie. Takie pesymistyczne rezultaty nie przeszkadzały jednak bykom w podciąganiu indeksów przez decyzją EBC.

Sama decyzja banku o pozostawieniu stóp na niezmienionym poziomie wywołała lekką korektę na parkietach giełdowych i wzrost wartości euro. Wyglądało to tak, jakby cześć inwestorów oczekiwała jednak obniżek stóp. Gdy zaczęła się konferencja, na rynkach zapanowała podwyższona zmienność. Początkowo WIG20 wybił się powyżej poziom oporu na wysokości 2200 pkt, ale potem wraz z innymi indeksami runął na południe. Powodem wyprzedaży były rozczarowujące słowa Mario Draghiego, który co prawda zarysował ramy działania nowego programu skupu obligacji, ale nie spodobały się one inwestorom. Po pierwsze, nowy program dopiero będzie opracowany, czyli nie zacznie działać szybko. Po drugie, skupi się na krótkiej krzywej rentowności, a problemy leżą przecież po jej długiej stronie, czyli w wysokim oprocentowaniu długoterminowych obligacji. Po trzecie, ewentualne uruchomienie programu jest zależne od wcześniejszej aktywacji funduszy EFSF i ESM oraz dalszych działań polityków mających za zadanie zaadresować strukturalne problemy strefy euro. Prezes EBC nadal nie chce więc wyręczać polityków, na co po części liczyli inwestorzy. Rynki się załamały i do końca sesji miały problemy z odrobieniem strat. WIG20 ostatecznie stracił 0,8%, co i tak było lepszym wynikiem niż na Zachodzie, gdzie DAX stracił aż 2,2% a indeksy w Hiszpanii i Włoszech po ok. 5%.

Reklama