Nawet dziesięć miliardów złotych może czekać na spadkobierców zmarłych klientów banków, otwartych funduszy emerytalnych i innych instytucji finansowych. Problem w tym, że Polacy nie maja pojęcia, gdzie ich bliscy zdeponowali oszczędności.

Nie są też świadomi, że pieniądze w OFE podlegają dziedziczeniu. Instytucje na tym korzystają, bo im dłużej pieniądze są na ich kontach, tym dłużej mogą nimi obracać i zarabiać. Wojciech Rabiej, członek zarządu Nordea PTE, wylicza: – Liczba zmarłych członków wszystkich OFE do 2011 roku sięgnęła 144 tys. Zakładając, że każdy z członków OFE od wprowadzenia reformy do 2010 roku zgromadził średnio 30 tys. zł na koncie w ramach II filaru, łączna wartość środków należnych spadkobiercom lub osobom uposażonym może wynosić obecnie nawet 2 mld zł. A to tylko część bezpańskich miliardów.

Eksperci szacują, że dużo większe kwoty spoczywają na tzw. martwych kontach w bankach. Jeśli proporcja jest taka sama jak w OFE, to w grę wchodzi 5 mld zł. Tylko towarzystwa ubezpieczeniowe utrzymują, ze u nich takiego problemu nie ma, bo zawiadamiają do skutku uposażonych o konieczności likwidacji polisy.

Oficjalnie żaden z banków nie chce podać, o jakie pieniądze chodzi. – To nasze wewnętrzne informacje, które nie są publikowane – wyjaśnia Monika Florianczyk z biura prasowego PKO BP. Ale Hubert Janiszewski, szef rady nadzorczej Deutsche Bank Polska, przyznaje, ze z pewnością są one wyższe niż w przypadku funduszy. – W bankach ludzie oszczedzaja znacznie dłuzej niz w OFE. Mysle, ze takich osieroconych pieniędzy może tam być co najmniej dwa razy tyle – wyjaśnia.

Reklama

Stanisław Kluza, były szef Komisji Nadzoru Finansowego, obawia się, że część z tych miliardów nigdy nie trafi do spadkobierców. Instytucje finansowe nie maja obowiązku ich poszukiwania. A to może powodować ryzyko malwersacji.

– Jeśli ktoś w banku widzi, ze konto jest dłuższy czas nieużywane, może doprowadzić do jego zamknięcia i przejęcia pieniędzy – twierdzi Kluza. Instytucje wymagają, aby to uprawnione osoby zgłaszały się po pieniądze krewnych. Problem w tym, ze najpierw muszą wiedzieć, ze takie pieniądze istnieją.

Jeśli tego nie zrobią, to np. w bankach czekają one na specjalnych kontach przez 10 lat. Po tym okresie konta są likwidowane, a pieniądze przechodzą na własność banku. Chyba że – jak to miało miejsce w przypadku jednego z banków – sprawa trafi do sadu. – Zawiadomiliśmy urząd gminy, że nasz klient zmarł i pozostawił lokatę – wyjaśnia jego przedstawiciel. – Urząd skierował sprawę do sadu, aby to on zdecydował, co zrobić z pieniędzmi. Rozstrzygniecie było następujące: środki należy przekazać na rzecz Skarbu Państwa.