W zeszłym tygodniu Mario Draghi w świetle reflektorów i błysku fleszy zapowiadał, że to, co zrobi EBC dla ratowania strefy euro będzie „wystarczające”… Do zespołu interwencji słownych dołączyła nawet Pani Merkel i Pan Hollande.

Z punktu widzenia osobistego PR-u osób interweniujących, akcja została przeprowadzona perfekcyjnie. Niestety scenarzyści zapomnieli o meritum wystąpienia. Zapewnienie, że EBC będzie skupował obligacje państw europejskich w celu obniżenia kosztów finansowania było jednym z niewielu konkretów czwartkowego wystąpienia. Reakcja rynku była więcej niż jednoznaczna. EURUSD nawet na moment podskoczył do poziomów rzędu 1.24, ale kilka minut potem łamaliśmy kolejne opory i kurs poszybował poniżej 1.22, zaliczając dołek przy 1.2133… taki był ostateczny efekt interwencji PR-owej Pana Draghi’ego.

Tak, tak… rynek powiedział „sprawdzam” i znów jesteśmy w punkcie wyjścia…

Spadek wartości euro i rozczarowanie konferencją ECB zepchnął rynki giełdowe w czerwone terytoria. Najmocniejsze przeceny można było zaobserwować w Europie: DAX spadł o 2,2%, CAC 40 o 2,68%, a WIG20 spadł o 0,81%. Spadki były kontynuowane w Stanach: S&P 500 zniżkował o 0,74%, NASDAQ o 0,36%. Co ciekawe wyjątkowo mocna okazał się polski złoty. Mimo zawirowań na światowych rynkach kurs EURPLN spadł z poziomu 4,1321 aż do 4,1138.

Reklama

W dniu dzisiejszym szczególnie oczekiwana jest publikacja dotycząca rynku pracy USA, w tym płac w sektorze pozarolniczym w USA – non farm payrolls. Inwestorzy spodziewają się poprawy stosunku do ostatniego odczytu. Istotne będą też publikacje indeksów PMI dla strefy euro, Francji oraz Niemiec. Negatywne dane, zwłaszcza w przypadku danych z amerykańskiego rynku pracy zachęcą niedźwiedzie do kontynuacji wyprzedaży, które szczególnie mogą dotkną euro oraz rynków akcji na starym kontynencie. Podsumowując godzina 14.30 dla dzisiejszej sesji będzie kluczowa.