Samorządy są winne miliony złotych właścicielom parkingów strzeżonych.
Od niemal roku zgodnie z nową ustawą o ruchu drogowym samochód pozostawiony na dłuższy czas w miejscu utrudniającym ruch albo porzucony wrak przechodzi na własność urzędu powiatowego. Ale procedura jest skomplikowana. Najpierw starostwo musi odholować pojazd na dozorowany parking. Przez trzy miesiące cierpliwie czeka na zgłoszenie się jego właściciela. Jeśli się nie zgłosi do sądu kierowany jest wniosek o przepadek auta na rzecz powiatu. Pojazd trzeba wystawić na licytację. Dopiero gdy się ona nie powiedzie, możliwe jest zezłomowanie wraku.
Problem w tym, że wtedy powiat ponosi wszystkie koszty – nie tylko złomowania, lecz także holowania oraz parkowania samochodu przez okres dobrych kilku miesięcy. W ciągu ostatniego roku rachunki niektórych starostw za te usługi urosły do kilkuset tysięcy złotych.
Tylko powiat bolesławiecki zalega właścicielom holowników i parkingów 180 tys. zł. Z kolei roszczenia wobec starostwa w Oleśnicy sięgają niemal 700 tys. zł. – Mamy sygnały, że w powiatach grodzkich kwoty te liczone są w milionach – mówi DGP starosta bolesławiecki Cezary Przybylski.
Reklama
Powiaty mówią wprost: cała ta procedura naraża je na straty. – Musimy dochodzić opłat od właściciela pojazdu. Jeśli kierowca nie chce go odebrać z parkingu, dopiero po 3 – 4 miesiącach może nastąpić przepadek, a my wtedy musimy zapłacić dozorcy parkingu za cały ten okres – mówi Radosław Palczewski z urzędu powiatowego w Bolesławcu. Dodaje, że często nie sposób jest ustalić, kto tak naprawdę jest właścicielem usuniętej zawalidrogi. – My uruchamiamy całe postępowanie, ale okazuje się, że domniemany właściciel zdążył już sprzedać auto. Szukamy więc nowego właściciela, mimo że samochód nie został formalnie przerejestrowany. I tak w kółko – irytuje się Palczewski.
Koszt usunięcia z drogi samochodu osobowego to 200 – 400 zł, a każda doba jego postoju na parkingu kolejne 20 – 30 zł. Dodatkowo rzeczoznawca musi wycenić auto. Dochodzi do tego, że często za przetrzymanie malucha wartego 300 zł urzędy muszą płacić kilka tysięcy złotych. Zdarza się jednak, że powiat jest zmuszony usuwać z drogi auta ciężarowe. Kosztuje to około 14 tys. zł.
Przedsiębiorcy oczywiście mają zamiar dochodzić swoich pieniędzy. – Musimy płacić podatki, a nie możemy doprosić się zapłaty od starostw – mówi Jarosław Pielak z firmy Eko Zysk 1. Na parking przyjmuje tylko auta zabrane pijanym kierowcom, do nowego przetargu na odbiór aut zawalających drogi już nie stanął.
Niechęć przedsiębiorstw rodzi ogromne problemy w powiatach. – Zorganizowaliśmy już cztery przetargi i do tej pory nie mamy podpisanej umowy z żadnym parkingiem – mówi Aneta Matysiak, naczelnik wydziału komunikacji starostwa w Legionowie.
Starosta bolesławiecki zapowiada, że wraz z pozostałymi powiatami województwa dolnośląskiego złoży wniosek w Trybunale Konstytucyjnym. Jego zdaniem TK powinien przyjrzeć się przepisom, na mocy których usuwanie pojazdów z dróg stało się zadaniem własnym powiatów. – Wniosek będzie gotowy jeszcze w sierpniu – zapewnia Cezary Przybylski.