Igrzyska w Tokio w 1964 roku dały nam kolorową telewizję, zimowe w Turynie w 2006 roku – przenośny ultrasonograf. Londyn 2012 to już prawdziwy "poligon walki" w dziedzinie innowacji.
Zaledwie kilkanaście godzin tykał na londyńskim placu Trafalgar zegar odmierzający czas do rozpoczęcia letnich igrzysk. I choć tę spektakularną wpadkę organizatorów natychmiast podchwyciły media, nie przekreśla ona faktu, że olimpiady są dziś poligonem, na którym prezentuje się nie tylko kosmiczne materiały oraz nowinki technologiczne IT, lecz także rozwiązania z dziedziny energetyki, budownictwa i medycyny. Dlaczego akurat podczas tej imprezy? Bo skupia uwagę całego globu.
Podczas igrzysk w Tokio 1964 telewizja NBC po raz pierwszy w historii dokonała satelitarnej transmisji sygnału w kolorze, choć wówczas mało kogo stać było na taki odbiornik. Dziś nie tylko nie wyobrażamy sobie oglądania czarno-białego obrazu, lecz także chcemy oglądać sportowych herosów w jakości HD, najlepiej także w internecie oraz na smartfonach. Przy okazji igrzysk w Londynie BBC zaoferowała taką usługę. Telewizja jest dobrym przykładem, ale niejedynym. W trakcie tokijskich zawodów po raz pierwszy w historii czas odmierzała komputerowa aparatura zsynchronizowana z pistoletem startowym. Wówczas cieszono się, że o wyniku nie będzie decydować już więcej ludzkie oko, ale szokuje dopiero dokładność współczesnych pomiarów. Na bieżni stadionu olimpijskiego ulokowanego we wschodniej części Londynu chronometry szwajcarskiej Omegi zmierzą czas faworytowi biegu na 100 metrów Usainowi Boltowi z dokładnością do jednej milionowej sekundy.

Ryż w podeszwie

Historię innowacyjności na kolejnych igrzyskach świetnie widać na przykładzie butów. W Pekinie Adidas zadebiutował ze specjalnym obuwiem na bieżnię: bieg po niej odbywa się w lewą stronę, więc niemieccy eksperci skonstruowali buty, które pomagają skręcać w lewo. Amerykanie z Nike nie chcieli być gorsi, więc zaopatrzyli sportowców uprawiających taekwondo w buty obszyte specjalną skórą, która potęguje odgłos kopnięcia. To rozwiązanie pomaga sędziom, bo lepiej słyszą ciosy. A hitem okazały się w Pekinie buty dla maratończyków, w których bieżniki zatopiono ziarnka ryżu – podobno poprawiają przyczepność, nie tłumiąc szybkości.
Reklama
Furorę w czasie zimowych igrzysk w Turynie zrobił pierwszy ultrasonograf w przenośnym komputerze. Dzięki temu urządzeniu służby medyczne badały kontuzjowane kończyny narciarzy już na stoku, chwilę po upadku. Z technologicznego postępu cieszyć się mogą także kibice. Z myślą o trwających igrzyskach specjalną usługę przygotowała Visa, jedna z dwóch najpotężniejszych organizacji oferujących karty płatnicze. Dzięki aplikacji mobilnej fani mogą regulować drobne płatności za pomocą smartfonów. Dziś aplikacja jest oferowana we współpracy z zaledwie jednym operatorem i instytucją finansową, więc trafia do ograniczonej grupy klientów. Jest pewne jak w banku, że już wkrótce stanie się obowiązującym standardem. Bo tak się to właśnie odbywa.
Choć na kolejnych olimpiadach pojawiały się technologiczne nowinki, to dopiero igrzyska w Pekinie w 2008 roku rozpoczęły ogromną technologiczną rewolucję. – Tamtejsza infrastruktura musiała zostać zbudowana w zasadzie od zera i przy tej okazji zadano sobie pytanie, czy ma być ona już XXI-wieczna, czy jeszcze z poprzedniej epoki. Wybrano pierwszą opcję i zawody te stały się poligonem, na którym testuje się najnowocześniejsze rozwiązania z dziedziny transportu, energetyki, budownictwa i infrastruktury oraz opieki zdrowotnej – mówi nam Lesław Kuzaj, dyrektor koncernu GE na Europę Środkową.

Rewolucja w mieście

Pekin był prawdziwym skokiem w przyszłość, ale tak naprawdę dopiero zawody w Londynie zostały zorganizowane w myśl zasady zrównoważonego rozwoju przy użyciu całego arsenału dostępnych nowinek technologicznych. A wszystko, co zda tam egzamin, ma szanse zaistnieć w naszych domach.
Testowym miastem jest Park Olimpijski, kawałek ziemi o powierzchni 2,5 km kw., na którym zbudowano najważniejsze areny sportowe. Tu sprawdza się m.in. rozwiązania pokazujące, jak w przyszłości będzie wyglądać proekologiczne życie w mieście. Organizatorzy postawili sobie za cel ograniczenie aż o połowę emisji dwutlenku węgla. Proces drobiazgowego planowania redukcji emisji CO2 przeprowadzono już przed położeniem pierwszej cegły w Parku Olimpijskim. Dwutlenek węgla udało się obciąć dzięki tak prostym zabiegom jak ulokowanie wytwórni betonu na placu budowy. Efekt? Wyeliminowano 60 tys. kursów betoniarek. I gdzie tu innowacyjność? W myśleniu. Dzięki takiemu podejściu główna arena igrzysk jest najlżejszym w historii stadionem: obiekt został zbudowany przy minimalnym zużyciu stali.
Innowacyjne są także inne obiekty. Hala do gry w piłkę ręczną także ma bardzo lekką konstrukcję, a odpowiednio umieszczone otwory świetlne w dachu minimalizują potrzebę korzystania ze sztucznego światła. Budynek jest także w 100 proc. naturalnie klimatyzowany, a wdrożona w nim technologia pozwala zredukować zużycie wody o 70 proc., bo do spłukiwania toalet używa się deszczówki. Inny przykład: hala do koszykówki powstała z elementów, które można rozmontować. Kiedy już zgaśnie olimpijski znicz, budynek zostanie rozebrany i wysłany do Brazylii, gdzie zostanie postawiony na nowo. Posłuży zawodnikom i widzom podczas kolejnych igrzysk.
Wybudowane przez GE centrum energii zapewnia teraz dostawy ciepła, prądu oraz chłodu na potrzeby igrzysk, później posłuży Londyńczykom. Wykorzystuje ono technologię kogeneracyjną, jednoczesnej produkcji energii i ciepła. Instalacje o mocy 10 MW będą dostarczać prąd i ogrzewanie do 10 tys. domów, które zostaną zbudowane w miejscu Parku Olimpijskiego.
Zużycie prądu w wiosce olimpijskiej monitorowane jest przez specjalne liczniki, które w połączeniu z inteligentną siecią energetyczną pozwalają optymalizować zarządzanie energią. Wątpliwe, żeby sportowcy w przerwie pomiędzy startami w ogóle zaprzątali sobie tym głowę, ale dane, jakie zostaną zebrane w czasie dwóch tygodni trwania zawodów, posłużą do ulepszenia istniejących urządzeń.
W szukaniu odpowiedzi na pytanie, czy wysiłki mające na celu propagowanie nowych technologii przy okazji igrzysk olimpijskich przekładają się na decyzję konsumentów, pomaga raport, który ukazał się w lutym 2012 roku. Opracowanie oparte na szczegółowych rozmowach ze specjalistami zajmującymi się zrównoważonym rozwojem, opieką zdrowotną, energetyką, budownictwem i architekturą pod tytułem „Od stadionu po ulicę, czyli czego możemy nauczyć się z organizacji Igrzysk Olimpijskich” nastraja optymistycznie. Nieco ponad jedna trzecia (34 proc.) respondentów w Wielkiej Brytanii stwierdziła, że koncentrowanie się na organizacji zrównoważonych igrzysk zmotywowało ich samych do refleksji nad ich wpływem na środowisko.
Zdaniem ekspertów takiego innowacyjnego podejścia zabrakło w Polsce w związku z organizacją piłkarskich mistrzostw Euro 2012. Przy tej okazji nie przybyło nam ścieżek rowerowych czy stacji ładowania pojazdów elektrycznych, ale przede wszystkim nowo wybudowane stadiony, choć cieszą oko, pod względem efektywności energetycznej odstają od światowej czołówki. To błąd, za który przyjdzie nam dużo zapłacić, bo teraz trzeba będzie utrzymać energochłonne obiekty. Oby za kilka lat przytłoczone wysokością rachunków samorządy nie zaczęły rozważać rozwiązania portugalskiego, czyli wyburzania obiektów, które zbudowano na Euro 2004.
Problemem w Polsce są pieniądze, bo za nowe technologie trzeba słono płacić. Ale jeśli rynek na nowe technologie będzie się zwiększać, ceny będą spadać. Najwyższe rachunki za innowacje zawsze płacą pionierzy – w tym wypadku Londyńczycy. Kolejni będą już płacić mniej.