W Kanadzie trwa dyskusja o formule "janosikowego".

"Janosikowe", czyli equalization, jest w Kanadzie od 1957 r. To forma podatku - bogate prowincje wspomagają biedniejsze, by w efekcie w każdej dochód na mieszkańca był taki, jak w najzamożniejszych Ontario i Kolumbii Brytyjskiej. Od 1982 r. equalization jest wpisana do konstytucji.

Prawa do uzyskania środków z equalization oblicza się na podstawie tzw. "zdolności fiskalnej", czyli zdolności danej prowincji do podwyższenia dochodów, uwzględnia się dochody z eksploatacji surowców naturalnych i wzrost PKB. Przy tym sprawą prowincji jest jak wyda uzyskane pieniądze.

Choć equalization jest "świętą krową" kanadyjskiej polityki wewnętrznej, to zamożniejsze prowincje są wobec niego krytyczne. Pojawiały się też głosy ekspertów, że kanadyjskie "janosikowe" jest niekonstytucyjne. Podobny argument padł również w Polsce podczas akcji "STOP Janosikowe".

Reklama

Łącznie w tym roku fiskalnym dzielonych jest 15,4 mld dol. kanadyjskich - między sześć prowincji. Przy tym stosowany algorytm, uwzględniający dochody z wydobywania surowców naturalnych sprawia, że tzw. "bogata" prowincja Ontario, w której mieszka 40 proc. ludności Kanady, otrzyma ponad 3,2 mld dol. Obecna formuła equalization kończy się w 2014 r. i potrzebne będzie nowe porozumienie prowincji.

Media szeroko komentowały ostatnio publikację montrealskiego IRPP, zarówno ze względu na ostrą krytykę equalization, jak i osobę autora. Współautorem jest bowiem David Dodge, poprzedni szef kanadyjskiego banku centralnego. Znany jest z ciętych komentarzy i - jak kiedyś napisał dziennikarz "The Globe and Mail" - każdy, kto umawia się z Dodgem na obiad, powinien zjeść wcześniej, bo "serwuje on taki potok zmuszających do namysłu ostrych argumentów, że o jedzeniu myśli się na końcu".

Właśnie Dodge napisał, że napięcia ws. podziału dochodów między bogatymi a biedniejszymi prowincjami mogą w ostatecznym rozrachunku doprowadzić do zniszczenia narodowej jedności.

Transfery między prowincjami mogą wręcz szkodzić, "jeśli prowadzą do ukrywania niezbędnych zmian strukturalnych, opóźniają niezbędne dostosowania i tworzą złudzenie, że to, z czego utrzymać się nie da, może być w jakiś sposób trwać w nieskończoność" - uznali autorzy publikacji. Wskazali na konieczność większych inwestycji, by wspomóc wzrost gospodarczy, zamiast w programów socjalnych.

Media przypomniały w tym kontekście niedawne wypowiedzi Thomasa Mulcaira, lidera opozycyjnej NDP, który uznał, że sprzedaż ropy za granicą winduje kurs dolara kanadyjskiego i w ten sposób szkodzi eksportowi. Konserwatyści negatywnie odnieśli się do wypowiedzi Mulcaira. Jednak autorzy krytycznych wobec "janosikowego" opracowań wskazują, że jego uwagi to zwiastun groźnych napięć w polityce kanadyjskiej w przyszłości.

W Polsce "janosikowe" to obowiązkowa wpłata do budżetu państwa, którą płacą najbogatsze gminy, powiaty i miasta na prawach powiatu, w tym Warszawa, z przeznaczeniem "na część równoważącą subwencji ogólnej" dla gmin. Chodzi o to, by dochody najbogatszych samorządów trafiały do samorządów biedniejszych, aby w ten sposób wyrównać sytuację finansową.

Przeciw temu rozwiązaniu protestują najbogatsze samorządy. Zwracają uwagę, że algorytm naliczania "janosikowego" stosowany w naszym kraju jest niesprawiedliwy. Marszałek województwa mazowieckiego wielokrotnie przytaczał przykład, że w 2010 r. Mazowsze po zapłaceniu tego podatku - z najbogatszego województwa stało się najbiedniejszym.

W 2011 r. powstał komitet inicjatywy ustawodawczej, który zaproponował zmianę zasad naliczania "janosikowego", czyli nowelizację ustawy o dochodach jednostek samorządu terytorialnego. Społeczna akcja pod hasłem "STOP Janosikowe" rozpoczęła się w maju 2011 r. w Warszawie, a podpisy były zbierane także m.in. w Krakowie, Płocku, Poznaniu, Katowicach i Gdańsku.