KE najpewniej już 11 września przedstawi propozycję utworzenia europejskiego nadzoru bankowego dla banków eurolandu z centralną rolą EBC.

To odpowiedź na decyzję przywódców państw euro na ostatnim szczycie w czerwcu, że do końca roku powinien powstać prawdziwy europejski nadzór banków. To od problemów banków w 2008 roku zaczął się kryzys i jak pokazuje choćby przykład Hiszpanii banki wciąż wymagają dokapitalizowania z publicznych pieniędzy. Powstanie takiego nadzoru jest też warunkiem, by banki eurolandu mogły być w przyszłości dokapitalizowane bezpośrednio z funduszu ratunkowego EMS.

"Propozycja europejskiego nadzoru bankowego będzie przedstawiona na początku września, najpewniej 11 września" - powiedziały źródła w KE. To zgodne z wcześniejszymi deklaracjami komisarza ds. rynku wewnętrznego Michela Barniera, że przedstawi on propozycję ws. nadzoru bankowego "zaraz po wakacjach".

Źródła w KE sprecyzowały, że celem jest, by strefa euro miała wspólny nadzór "na początku lub w pierwszym semestrze 2013 roku", a więc procedura przyjmowania musi być nadzwyczajnie szybka. "Centralną rolę" w nadzorowaniu około 6 tysięcy banków strefy euro ma odgrywać Europejski Bank Centralny (EBC).

A co z bankami państw Europy Środkowo-Wschodniej, spoza euro, gdzie aż 70 proc. sektora bankowego stanowią filie zachodnich banków ze strefy euro? "Musimy znaleźć prawny i polityczny sposób, jak zapewnić relacje między strefą euro a tymi krajami (poza strefą). Część tego zadania można zrealizować w ramach EBA" - mówił Michel Barnier w wywiadzie dla francuskiego dziennika "Liberation" w ubiegłym tygodniu.

Reklama

EBA (European Banking Authority) to powstały raptem w ubiegłym roku, mający siedzibę w Londynie Europejski Organ Nadzoru Bankowego dla wszystkich 27 państw UE. Jest on jednak krytykowany za zbyt małe kompetencje i brak skuteczności, bo opiera się na danych i informacjach otrzymywanych od nadzorów krajowych. Panuje powszechna zgoda, że nadzór EBA trzeba wzmocnić, tak by zapobiec niedawnej sytuacji, kiedy przygotowane przez regulatorów narodowych i koordynowane przez EBA tzw. testy wytrzymałości banków zdecydowanie nie doszacowały problemów np. hiszpańskich banków.

"Do ustalenia pozostaje, jak połączyć nadzór EBC z nadzorem EBA" - powiedziały PAP źródła w KE. Jest kilka możliwych, wciąż analizowanych przez KE, opcji. Jedną jest podział zadań EBC i EBA, przebiegający wzdłuż granicy strefa euro i reszta. Podział może też wynikać z wielkości banków. EBC zająłby się tylko tymi największymi, tzw. systemowymi, a EBA resztą. Zwłaszcza, że EBC nie dysponuje obecnie takimi możliwościami technicznymi czy personelem, by nadzorować wszystkie banki.

Barnier uważa, że europejski nadzór bankowy powinien dotyczyć wszystkich banków, nie tylko tych największych, bo u podstaw kryzysu w Europie były przcież mniejsze banki, jak Northern Rock czy Dexia. "Ale jeśli EBC nie może wszystkiego zrobić sam, to musimy ustalić, kto zrobi to za niego, kto na co dzień będzie nadzorował te banki" - powiedział komisarz. To właśnie EBA, mówiły źródła unijne, mógłby przejąć część zadań od EBC, ale EBC byłby wówczas uprzywilejowanym członkiem EBA.

Innym elementem propozycji KE jest jasne oddzielenie kompetencji monetarnych od nadzorczych EBC. Podczas gdy EBC pozostanie całkowicie niezależny w swej polityce monetarnej, jego zadania związane z nadzorem bankowym miałyby podlegać kontroli Parlamentu Europejskiego.

Na szybkim powołaniu europejskiego nadzoru bankowego zależy zwłaszcza Hiszpanii; jej premier Mariano Rajoy zaapelował w piątek, by temat stanął już na najbliższym szczycie UE w październiku. Bo utworzenie nadzoru to niezbędny warunek (jaki wymusiła kanclerz Niemiec Angela Merkel) bezpośredniego dokapitalizowania banków z nowego stałego funduszu ratunkowego eurolandu EMS, a więc z pominięciem państwa, czyli bez zwiększania jego zadłużenia. Teraz to rząd w Madrycie wystąpił o pożyczykę od partnerów z eurolandu (w wysokości do 100 mld euro), by potem wesprzeć tymi środkami swoje banki, co dodatkowo podnosi zadłużenie zmagającej się z ogromnymi kosztami obsługi długu Hiszpanii.

Europejski nadzór bankowy ma być pierwszym elementem projektu zwanego "unią bankową". Drugim ma być stworzenie funduszu likwidacyjnego, na który składałyby się same banki, tak by w przyszłości uchronić podatników przed kosztami nieodpowiedzialnych działań bankierów. I wreszcie trzecim, ostatnim elementem tej unii bankowej, byłoby stworzenie wspólnego systemu gwarancji depozytów dla obywateli, na co jednak jak dotąd nie było zgody państw UE, zwłaszcza Niemiec. Jak mówił Barnier, dwa elementy unii bankowej (fundusz i gwarancje) dotyczyć będą wszystkich 27 państw UE.

Europejski nadzór bankowy ma być przyjmowany metodą wspólnotową, w oparciu o traktat UE, a więc wszystkie kraje UE, także te spoza euro, mają prawo głosu lub sprzeciwu. Polska jak dotąd wstępnie deklarowała, że jest za, zastrzegając, że trzeba ocenić ostateczne propozycje, a zwłaszcza to, jak chronione są interesy państw, które jak Polska goszczą banki-córki. Jak mówił pod koniec czerwca w Brukseli minister finansów Jacek Rostowski, taki wspólny europejski nadzór eurolandu "może być nawet pożądany" dla Polski i innych państw goszczących banki-córki.

"Zawsze byliśmy za tym, aby uprawnienia nadzorów macierzystych były stopniowo przekazywane do nadzoru europejskiego. I organizacyjnie, i logistycznie jest na pewno lepiej, by nasz nadzór miał do czynienia tylko z jednym nadzorem zagranicznym" - powiedział. Nadzór europejski nie będzie bowiem "tak bliski nadzorowanym instytucjom macierzystym", czyli krajom, w których znajdują się siedziby grup bankowych - wyjaśnił Rostowski.