Deputowani rządzącej na Słowacji lewicy przeforsowali znaczącą redukcję składki przekazywanej na prywatne konta emerytalne (z dotychczasowych 9 do 4 procent). Różnica zostanie przekierowana do państwowego funduszu ubezpieczeń społecznych.

Obecnie na Słowacji obowiązkowe składki przekazywane na I i II filar ubezpieczeń emerytalnych są wyrównane i wynoszą po 9 procent. Zdaniem deputowanych prywatne fundusze mają jednak zbyt silną pozycję, a efekty ich finansowania są "katastrofalne". Zmniejszenie składek pozwoli na uzyskanie dodatkowych pieniędzy przez państwowy fundusz ubezpieczeń społecznych. Taka decyzja pozwoli również na zmniejszenie deficytu budżetowego do 3 procent PKB w roku 2013.

W tym roku do funduszu ubezpieczeń społecznych wpłynie 71,6 mln euro, natomiast w roku przyszłym 229,2 mln euro.

Na Słowacji działa od 1 stycznia 2006 roku sześć prywatnych funduszy emerytalnych, które zgromadziły na kontach ponad 4 mld euro. Zarejestrowało się w nich ponad półtora miliona obywateli - 60 procent populacji w wieku produkcyjnym. Od września br. do stycznia przyszłego roku Słowacy będą mogli podjąć decyzję: albo zrezygnować ze wspomnianej formy oszczędzania albo pozostać w funduszach, licząc się z tym, że taka forma oszczędzania nie zapewni już im godziwej emerytury.

Za wnioskiem rządu w 150-osobowym organie ustawodawczym głosowało 80 deputowanych. Lewica przeforsowała wniosek rządu mimo ostrego sprzeciwu opozycyjnej centroprawicy, która przez kilka tygodni blokowała obrady długimi wystąpieniami na forum parlamentu.

Reklama

Ivan Miklosz - były minister finansów i autor słowackich reform gospodarczych w prawicowym rządzie premiera Mikulasza Dzurindy - ostrzegł, że "zamach na prywatną kasę Słowaków ma zapewnić kapitał lewicowemu rządowi w sytuacji kryzysu finansowego bez konieczności oszczędzania i redukcji długu w sektorze publicznym".

Peter Socha - prezes Słowackiego Stowarzyszenia Funduszy Emerytalnych (ADSS) - przyznał, że nie rozumie argumentacji rządu, ponieważ większość pieniędzy pochodzących z funduszy jest inwestowana na Słowacji, a nie za granicą, i to w państwowe obligacje. Co więcej - wspomniane inwestycje kontroluje słowacki Bank Centralny.

Lewicowy rząd premiera Roberta Fico zachęcał Słowaków do występowania z prywatnych funduszy emerytalnych już w roku 2009. Otwarto wówczas prywatny filar emerytalny, argumentując, że pieniądze inwestowane przez prywatne fundusze są "wysoce ryzykowne", a Słowacy muszą mieć możliwość powrotu do państwowego urzędu ubezpieczeń społecznych, ponieważ mają na prywatnych kontach mniej pieniędzy, niż na nie włożyli. Po intensywnej kampanii propagandowej prowadzonej przez rząd w publicznych mediach z oszczędzania w prywatnych funduszach zrezygnowało jednak tylko 100 tysięcy osób.