Czterech na pięciu menedżerów to dzisiaj mężczyźni.
Nigdy w historii nie było tak wielu kobiet aktywnych zawodowo. OECD szacuje, że obecnie stanowią one 44 proc. pracowników. A biorąc pod uwagę, że połowa studentów to dziewczyny, udział kobiet w biznesie w kolejnych latach będzie rósł. Cóż z tego, skoro ich pozycja jest o wiele słabsza niż mężczyzn.
Z badań przeprowadzonych przez firmę doradczą The Boston Consulting Group, które zostaną opublikowane dzisiaj, wynika, że średnio na świecie kobiety zajmują 21 proc. stanowisk w kadrze zarządzającej. Z czego wniosek, że czterech na pięciu menedżerów to mężczyźni.
Z top menedżerami jest jeszcze gorzej. Jedynie 9 proc. prezesów to kobiety. A podkreślić należy, że BCG przebadał 44 międzynarodowe korporacje ze wszystkich kontynentów, w których gronie znaleźli się tacy potentaci w swoich branżach, jak Adidas, Coca-Cola, Deutsche Bank czy GE Capital.
Reklama
– Nieco większa akceptacja kobiet, a przez to i nominacja, jest w krajach postkomunistycznych oraz szybko rozwijających się, a znacznie gorzej jest w wysoko rozwiniętych – mówi Aleksandra Sroka, menedżer BCG.
W krajach BRIC (Brazylia, Rosja, Indie, Chiny) kobiet na stanowiskach jest 26 proc., w Azji Południowo-Wschodniej 32 proc. W Polsce mamy 30 proc. menedżerek. – Wydawało by się, że wypadamy dobrze na tle światowej średniej. Ale na stanowiskach prezesów kobiet w Polsce jest promil. Zwykle nie są w stanie się przebić ponad stanowisko szefa kadr lub finansów – tłumaczy Aleksandra Sroka.
Ale jeszcze większy problem mają Niemki, z których zaledwie 13 proc. otrzymało najwyższe stanowiska, czy Japonki – 5 proc. – Im kraj bogatszy, tym mniejsza potrzeba, by dwie osoby pracowały na utrzymanie domu. Zwykle to kobieta musi zrezygnować z pracy – wyjaśnia Sroka.
Wtóruje jej Sophie Black, szefowa grupy w firmie Mercer zajmującej się doradzaniem w zarządzaniu zespołami. Podaje przykład innych dwóch bogatych krajów – Holandii i Wielkiej Brytanii, gdzie wiele kobiet, szczególnie tych, które chcą więcej czasu poświęcić dzieciom, pracuje w niepełnym wymiarze godzin. – A pracownicy zatrudnieni na część etatu są często pomijani przy awansach – mówi Sophie Black.
Do tego w korporacjach panuje myślenie oparte na stereotypach. Uważa się np., że kobiety, które były na macierzyńskim, utraciły kontakt z rynkiem, a tym samym brakuje im już kompetencji. A jak zgodnie twierdzą eksperci, w kilka miesięcy nie zapomina się zawodu. – Ponadto w firmach promowane są osoby, które więcej czasu spędzają w biurze, a nie te, które są najbardziej efektywne – uważa Aleksandra Sroka. W dodatku, jak wynika z badań, mężczyźni szefowie do awansu wybierają swoje klony, osoby posiadające podobne cechy, sposób myślenia, ambicje. To dodatkowo blokuje karierę kobiet.