Ryanair odpiera zarzuty, twierdząc, że 26 lipca jego trzy maszyny lecące do Madrytu rzeczywiście lądowały w Walencji, ale nie z powodu niedostatecznej ilości paliwa, lecz burzy szalejącej wtedy nad hiszpańską stolicą.

Irlandzkie linie przyznały, że ich piloci zażądali zgody na natychmiastowe lądowanie w Walencji. Wyjaśniono jednak, że nastąpiło to dopiero po godzinie krążenia nad tamtejszym lotniskiem w oczekiwaniu na zgodę na lądowanie, kiedy ilość paliwa w zbiornikach samolotów zbliżała się do wymaganej przepisami rezerwy wystarczającej na dodatkowe 30 minut lotu.

>>> Czytaj więcej: Ryanair: "mayday, lądujemy na oparach", czyli sposób na tanie latanie

Państwowa hiszpańska agencja bezpieczeństwa ruchu lotniczego (AESA) postanowiła jednak sprawdzić sygnały organizacji konsumenckich, które twierdzą, że maszyny Ryanair zabierają niewystarczający zapas paliwa, co naraża pasażerów na niebezpieczeństwo.

Reklama