Programem legalizacji objęto około 1,7 miliona imigrantów w wieku od 15 do 31 lat, którzy przybyli do USA nielegalnie przed ukończeniem 16. roku życia i mieszkają tam nieprzerwanie od co najmniej pięciu lat.

Kandydaci do legalizacji nie mogą być karani, powinni ukończyć co najmniej szkołę średnią lub do niej uczęszczać, albo - alternatywnie - odbyć służbę w armii amerykańskiej.

Imigranci zakwalifikowani do programu legalizacji pobytu będą mogli dalej mieszkać i pracować w USA przez 2 lata bez obawy deportacji. Po 2 latach muszą znowu odnowić ten status.

Mimo tej tymczasowości, obrońcy praw imigrantów powitali rządowy program jako najbardziej szczodre stworzenie im szans na pozostanie na stałe w USA od ustawy o amnestii dla nielegalnych imigrantów w 1986 r.

Reklama

W praktyce, na inicjatywie administracji Baracka Obamy skorzystają najbardziej Latynosi. Nielegalni imigranci rekrutują się głównie z tej mniejszości etnicznej, która odgrywa coraz większą rolę polityczną w USA.

Program komentuje się niekiedy jako posunięcie w celu umocnienia poparcia tej grupy dla Obamy przed tegorocznymi wyborami prezydenckimi.

Demokraci nalegają na uchwalenie w Kongresie nowej ustawy, zwanej DREAM Act, która stworzy młodym imigrantom możliwości legalizacji pobytu na stałe. Projekt tej ustawy blokują Republikanie.

Republikański przewodniczący Komisji Wymiaru Sprawiedliwości w Izbie Reprezentantów Lamar Smith skrytykował nawet program tymczasowej legalizacji. Sugerował, że imigranci będą zabierać pracę Amerykanom.

"Kiedy bezrobocie wynosi 8,3 procenta, program Obamy kłóci się ze zdrowym rozsądkiem. Godzi on w 23 milionów Amerykanów, którzy są bezrobotni, albo zatrudnieni w niepełnym wymiarze godzin" - powiedział kongresmen.