Zalecali inwestowanie w Amber Gold. Czy teraz za to odpowiedzą? A może zapłacą?
Doradcy finansowi, którzy proponowali klientom oszczędzanie w Amber Gold, mogą zostać pociągnięci do odpowiedzialności za nietrafne porady, choć droga dochodzenia takich roszczeń nie będzie łatwa.
O sprawie rozżalonych klientów, którzy za namową doradców powierzyli pieniądze spółce Amber Gold, napisała w zeszłym tygodniu „Gazeta Pomorska”. Przywołani rozmówcy podkreślają, że u doradców finansowych poszukiwali nie tylko zyskownych, ale i bezpiecznych form inwestycji. Teraz, gdy Amber Gold ogłosiło likwidację, czują się oszukani. I zapowiadają walkę o swoje.
Pytani przez DGP eksperci podkreślają, że można sobie wyobrazić sytuację, w której klient pozywa w procesie cywilnym doradcę, domagając się od niego odszkodowania.
– Z formalnego punktu widzenia jest to dopuszczalne – przyznaje mecenas Piotr Biegasiewicz z kancelarii Dobrzyniecki & Partners Law Office LLP.
Reklama
Problem polega na tym, że licząc na wygraną, trzeba będzie wykazać i udowodnić zaniedbania doradcy.
– Co do zasady należy traktować doradcę jako osobę posiadającą profesjonalną wiedzę w zakresie finansów. Co za tym idzie – powinien on być świadom, że Amber Gold figurował na liście ostrzeżeń publicznych Komisji Nadzoru Finansowego, więc jego produktów nie należało rekomendować. A jeśli już, to uprzedzać o wysokim ryzyku związanym z takim działaniem – mówi Paweł Majtkowski, główny analityk Expandera.
Nasz rozmówca dodaje, że brak takiego ostrzeżenia ze strony doradcy można potraktować nie tylko jako działanie nieprofesjonalne, ale i wykorzystać przed sądem jako zarzut.
Oczywiście potrzebne są dowody, a o te może być ciężko, ponieważ spora część porad jest udzielana w formie ustnej.
– To niewątpliwie stanowi przeszkodę dowodową, bo wówczas mamy jedynie słowo przeciwko słowu, a taki konflikt ciężko rozstrzygnąć – wyjaśnia mecenas Biegasiewicz. Szansę mają więc ci, którzy przedstawią na przykład pisemne umowy zawierające trefne porady. Ich analiza może prowadzić do wniosku, że doradca przy wypełnianiu umowy nie zachował należytej staranności, proponując ryzykowne rozwiązania i nie informując o tym, a to w polskim prawie poważne uchybienie.
Kluczową rolą w powodzeniu tego typu pozwów będzie kwestia tego, jak sądy ocenią relacje na linii klient – doradca finansowy.
– Doradca sugeruje pewne rozwiązania inwestycyjne, przedstawia różne scenariusze, ale ostateczną decyzję podejmuje klient, w konsekwencji za nią odpowiadając – przypomina Biegasiewicz. Jego zdaniem taka interpretacja zagadnienia jest niestety najbardziej prawdopodobna.
Problem może dotyczyć szczególnie mniejszych firm doradztwa finansowego. Te większe, od momentu wpisania Amber Gold na listę ostrzeżeń, unikały jakichkolwiek związków z gdańską spółką.
– Jeśli jednak taki problem by się pojawił, to na pewno wszystko dokładnie byśmy sprawdzili. Rekomendacje naszym klientom są udzielane na piśmie, więc wszelkie wątpliwości udałoby się rozwiać dzięki zbadaniu dokumentacji – kończy Paweł Majtkowski.